Lepioszka

W zeszłym tygodniu przypadkiem przeglądałem stare zdjęcia i natrafiłem na fotografie, o których opowiadałem w ostatnim wpisie. Wracaliśmy spod Piku Lenina i samochód zatrzymał się gdzieś na stepie. Już nie pamiętam po co czy dlaczego. Ale zjedliśmy coś w jurtach (zupę, która gotuje się na pierwszym zdjęciu) i widzieliśmy też pieczenie lepioszek w warunkach jurtowych.

Lubie!
0

Pieczątka

Widoczne na zdjęciu dziwne stemple z piórek pierwszy (i ostatni) raz widzieliśmy w Kaszgarze. Wcześniej, w Kirgistanie, napotkaliśmy ich uwspółcześnione wersje, które widoczne są w lewym dolnym rogu. Końcówki piór zastąpiono w nich drucikami (może gwoździkami) osadzonymi w drewnianym korpusie.

A do czego służy ten przyrząd? Do ozdabiania lepioszki, płaskiego chleba popularnego w tamtej części Azji. W warunkach stacjonarnych ciasto jest przyklejane do półokrągłego wnętrza pieca (wisi na suficie), w jurcie na stepie widzieliśmy metalową kozę, na niej coś jak gigantyczny wok, a lepioszki były klejone od środka, ale nie wisiały. No i wbrew temu, co pisze Wikipedia, daje się do niej drożdże, przynajmniej czasami.

Lubie!
0

Chlebek, ciepły, świeży chlebek…

Tytuł jest fantazją, nie pamiętam, czy sprzedawczyni coś krzyczała, ale jest to prawdopodobne. Trochę nas zdziwiły te bułki we Wietnamie. Jeśli jednak przypomni się sobie, że kraj ten to dawne Indochiny, czyli francuska kolonia, to widok takiego pieczywa nie jest już niczym dziwnym.

Podobnie było w Etiopii, gdzie z racji okupacji włoskiej zadomowiła się pizza. Gdyby więc ktoś koniecznie chciał doszukiwać się pozytywów kolonii, to niech mówi o kuchni. Lokalnej nikt nie niszczył, wzbogacał ją tylko przywiezionymi elementami.

Lubie!
0