Łącznik

Kunming, Chiny

W 2005 roku przez Chiny przemknęliśmy. Nie liczę trzech tygodni spędzonych w górach, bo góry są wszędzie podobne – równie dobrze mogły to być Indie, Chile czy Szwajcaria.

Kraj Środka jest bardzo zróżnicowany. Sinciang, gdzie chodziliśmy po górach, nie ma nic wspólnego z tzw. typowymi Chinami. Kunming, skąd pochodzi powyższe zdjęcie, już tak. W naszej relacji przytaczam fragment nie tak starego przewodnika:

„Przecznica Ren Ming Zhongl jest równie niezwykła. Aż roi się tu od sprzedawców trociczek, pedicurzystow, usuwających odciski, żebraków, ślepych wróżbitów z bambusowymi patyczkami do zapalania świec oraz sprzedawców fajerwerków i kwiatów”.

Kilka lat później mieliśmy zachodnią metropolię – wieżowce, wielkie domy handlowe, kilometry betonu. Tę bramę podejrzewam, że zbudowano jako atrakcję turystyczną. Rzeczywiście – jest ładna i może być symbolicznym łącznikiem z tym, co odeszło.

Lubie!
0

Chińska ulica

Chińska ulicaObecnie Chiny doganiają Zachód w liczbie samochodów. Wtedy oczywiście takie pojazdy były na ulicach, jaki i rowery czy skutery, ale moją uwagę zwróciło co innego (jeśli chodzi o komunikację): skutery elektryczne. Zdaje się, że obecnie są one chyba ślepą gałęzią rozwoju motoryzacji, ale w Chinach A.D. 2005 było ich sporo. Poruszały się bezszelestnie i można było zostać nieĹşle zaskoczonym przez Chińczyka nieomal wjeżdżającego w nas od tyłu takim właśnie pojazdem. W każdym bądĹş razie obecność takich pojazdów sprawia, że nie wystarczy nasłuchiwać, czy coś nadjeżdża, trzeba się również rozglądać.

Lubie!
0

Stare w Chinach

Stara zabudowa w ChinachSpojrzawszy na to zdjęcie, byłem pewny, że pochodzi z Malezji. Ale nie, zrobiłem je w Chinach, w Kunmingu. Obecnie miasto ma 1 mln mieszkańców, wtedy pewnie podobnie. W Wikipedii jest zilustrowane lasem wieżowców, więc nie wiadomo, czy budynki widoczne powyżej jeszcze stoją.

Wtedy, 8 lat temu, Kunming zrobił na nas wstrząsające wrażenie. Centrum miasta było jedną wielką komercją – sklepy, domy handlowe, wieżowce, biurowce itp. Starówka – wstydliwie schowana gdzieś z boku, a może ukrywająca się przed krwiożerczymi buldożerami, które systematycznie ją podgryzały.

Teraz wiem, że to planowe działanie, intencjonalna pogarda dla staroci. Rewolucja kulturalna zrobiła swoje i wyrugowała coś takiego, jak sentyment do starego (mówię o oficjalnym stanowisku i nastawieniu ogółu, bo na pewno są inne jednostki). Ciekawe, co się zmieniło po tylu latach, czy stare budynki jeszcze istnieją? Niestety, Google Street View w Chinach nie działa.

Na koniec mała refleksja fotograficzna – jednak co wieczór, to wieczór. A raczej wieczorne światło.

Lubie!
0

Tam się mury pną do góry

W Chinach byłem… no jakiś już czas temu. I to większość czasu na ich obrzeżach. Przez „główne” Chiny przejechaliśmy, głównie pociągiem. Czasu na oglądanie dużo nie było, ale gdzie się tylko dało, tam oglądaliśmy.

Najbardziej rzucało się w oczy to, jak szybko się kraj zmienia. Oczywiście nie mieliśmy porównania do rzeczywistości, bo wcześniej tam nie byliśmy, ale w głównych miastach nie było widać zacofania czy tradycji (jakkolwiek dziwnie to brzmi).

Wtedy Chiny budowały na potęgę. W niektórych miastach dominowały niedokończone (jeszcze) kikuty wieżowców, w innych już wszystko działało. Rozmach porażał. To, co u nas jest zwykle udziałem niewielkiego centrum (nagromadzenie biurowców i domów handlowych), tam miało rozmiary małego miasta. Być może porównanie z Nowym Jorkiem czy Tokio wypadłoby blado, ale polskie miasta mogą się pod tym względem schować. Nie twierdzę, że taki kształt dużych chińskich miast to coś pozytywnego – po prostu tak było.

Przez kilka lat sporo mogło się zmienić. Niedawno był tam kolega i cały czas czekam, aż pokaże mi zdjęcia i opowie. Wtedy będę wiedział, ile się zmieniło. Ale co mogło się zmienić w takim mieście, jak to na zdjęciu? Całe mogli zabudować wieżowcami?

Lubie!
0