Siedmiu wspaniałych

Ostatnio, pewnie na fali świątecznych powtórek, pokazywano tytułowy film. Przypadkiem na niego trafiłem. Akcja westernów działa się głównie na terenach Stanów Zjednoczonych, ale sporo też zahaczało o Meksyk (jak właśnie „Siedmiu wspaniałych”). To zdjęcie zostało zrobione dość daleko od Meksyku, ale przecież i tam sięgały losy bohaterów westernów. Słynni Butch Cassidy i Sundance Kid zginęli w San Vicente w południowej Boliwii, czyli dość blisko miejsca, gdzie powstała ta fotografia.

Lubie!
0

Nie tylko kiecki

535DSC_2109

O Hoi An już było. To miasto krawców, ale ubrań tam nie kupiliśmy. To zdjęcie powstało ostatniego dnia, kiedy w oczekiwani na odjazd chodziliśmy trochę bez celu.

Lubie!
0

Cusco

Cusco

Wspominałem już, że Cusco to jedno z naszych ulubionych miast? Zdaje się, że tak. Miasto zostało zbudowane na ruinach inkaskiej stolicy, ale nie wszystko udało się zniszczyć. To, co stworzyli Hiszpanie, też jest niczego sobie. Do tego Indianie, których obecność sprawia, że Cusco ma mocno miejscowy klimat. Co prawda zatruliśmy się tam raz czy dwa, ale pozytywnych wspomnień było tyle, że te negatywne się nie liczą.

 

Lubie!
0

Ocalone centrum

508DSC_1927

Hoi An to miasto krawców. Rzeczywiście, mnóstwo tam sklepów z ubraniami, w większości oczywiście damskimi. My tam zakupów nie zrobiliśmy, bo sukienkę Gosia kupiła wcześniej, w innym mieście. Niestety, u źródła ubrania były tańsze, ale nic nie dało się z tym zrobić.

Poza japońskim mostem, o którym już wspominałem, spektakularnych zabytków w mieście nie ma. Ale całość znajduje się na liście światowego dziedzictwa kultury Unesco i jest bardzo urokliwa. Można odnaleść tu polski akcent. W latach 90. władze chciały wyburzyć stare budynki, ale sprzeciwił się temu polski archeolog, pracujący w pobliskim My Son. Za jego namową zmieniono plany, odrestaurowano centrum i Hoi An stało się stałym punktem na mapie wycieczek po tej części Wietnamu.

Lubie!
0

Machu Picchu

Machu PicchuO Machu Picchu już było – wtedy we mgle, z widokiem na dno doliny. Teraz zdjęcie można rzec klasyczne. Poranne mgły się przewaliły i rozjaśniło się. Ruiny nie są może skąpane w słońcu, ale jest dość jasno. Jakoś udało mi się prawie uniknąć ludzi na zdjęciu, ale było ich bez liku. W końcu to największa atrakcja Peru. ZnaleĹşć się tam samemu – chyba niemożliwe. Pomijam specjalne przypadki, kiedy np. ważna telewizja kręci film i wynajmuje całe ruiny. Nie można zrobić jak w syryjskiej Palmirze, gdzie po prostu rozłożyliśmy śpiwory w ruinach greckiego miasta, którego nikt nie pilnował (nie mówiąc o pobieraniu biletow). Ani tak, jak w Turcji, na Nemrud Dag, gdzie byli strażnicy, ale koleżanka nieomal wypłakała zgodę na nocleg wśród wielkich posągów. Peru ma z tych ruin niezły dochód i nie pozwoli na przebywanie wśród nich bez biletów. A nocnych nie sprzedają.

Lubie!
2

Miasto w chmurach

Po angielsku są wyrażenia „must have” i „must see” – czyli coś, co trzeba koniecznie mieć i coś, co trzeba koniecznie zobaczyć. W jeśli mówimy o podróżach, to są to miejsca, o których każdy słyszał, często znajdujemy je w przewodnikach na stronach  kolorowymi zdjęciami. Jednym z takich obowiązkowych punktów wycieczek po Ameryce Południowej jest Machu Picchu.

Miasto w chmurach - Machu Picchu

Nie dziwota – chciałoby się rzec. Miejsce ma niesamowitą historię i nieziemskie położenie. Ma też zaporową cenę – bilet i koszty dotarcia, bo mieści się w środku niczego. Można dojechać pociągiem (dość drogo), można przejść się po dżungli (tzw. Inca Trail), odwiedzając po drodze różne zabytki i ruiny inkaskie.

My wybraliśmy rozwiązanie inne. W przewodniku Lonely Planet „Trekking in the Central Andes” znaleĹşliśmy opis dłuższej wycieczki, którą zaadaptowaliśmy do naszych potrzeb i przeszliśmy się przez dżunglę za dużo mniejsze pieniądze.

Jeśli chodzi zaś o samo Machu Picchu… Nie było nas stać, żeby odwiedzić to miejsce dwa razy, więc pierwszy strzał musiał być celny. Gdy dotarliśmy na górę (autobusem po serpentynach), okazało się, że przez inkaskie miasto przewalają się masy chmur. Z jednej strony ciekawe warunki do robienia zdjęć, ale z drugiej słońca nie było ani odrobiny.

Cóż robić? Wykorzystać maksymalnie sytuację. A ta zmieniała się – początkowo niemrawo, potem dynamicznie. Słońce zaczęło przebijać się przez kłęby mgły, chmury przerzedzać i po jakimś czasie światło zalało ruiny.

Powyższe zdjęcie powstało w początkowym okresie naszego pobytu w tym miejscu. Wydaje mi się, że oddałem na nim to, co najlepsze – nie ruiny, które same nie powalają – ot, trochę kamiennych chatek. Klimat tego miejsca robi położenie – na płaskim szczycie, otoczone głębokimi dolinami, na dnie których srebrzą się wstążki rzek. I jeśli chodzi o tzw. obowiązkowe atrakcje, to mogę powiedzieć, że Machu Picchu nie jest przereklamowane. Warto je zobaczyć.

Lubie!
0