Podejdź no do płota…

Podszedłem do płota… ale za nim nie było laotańskiego Kargula tylko pole ryżu. Prawie gotowego do zbiorów.

Lubie!
0

Ryż po raz czwarty

To już czwarte zdjęcie z tych samych okolic z polem ryżu. Tym razem z człowiekiem i chatką na palach. Taki rodzaj budownictwa to tam rzecz powszechna, co – jak podejrzewam – ma związek ze sposobem uprawy ryżu i klimatem. Po porze deszczowej pola są zalane wodą, więc chata usytuowana przy gruncie szybko by zgniła, a z nią to, co jest w środku.

Lubie!
0

Za płotem

Zbiory ryżu - Laos

Kolejne zdjęcie z wycieczki rowerowej do jaskiń obok Vang Viengu.

Lubie!
0

Żniwa za pasem

Dojrzewający ryż

Prezentowałem już tutaj pole ryżowe., ale w innej fazie wegetacji. Przyjdzie jeszcze pora na zdjęcie najbardziej kojarzące się z ryżem, czyli pól zalanych wodą, ale traf chciał, że teraz skaczemy na koniec, czyli do okresu, kiedy ziarna pożółkły i niedługo zostaną zebrane. Jak widać, zboże gotowe do zbioru wygląda podobnie, czy to nasze żyto, pszenica czy egzotyczny ryż.

Lubie!
0

Pole ryżowe

Pole ryżowe

 

O wycieczce rowerowej w Vang Viengu pisałem. To kolejny kadr z tego wypadu. Nic dodać, nic ująć.

Lubie!
0

Herbaciane pole

Herbaciane poleHerbaciane pole było niedawno, ale z oddali. Dziś w średnim zbliżeniu. Dopiero tutaj widać, jak wyglądają „krzewy” herbaciane. Piszę w cudzysłowie, bo krzewami są dzięki przycinaniu. I dzięki temu mają ciągle świeże, młode liście.

Te zdjęcia pochodzą z wypadu na własną rękę, kiedy zachęceni opowieścią jakiegoś mieszkańca naszego hostelu, wsiedliśmy do autobusu i wysiedliśmy za miastem. Mogliśmy swobodnie chodzić między wzgórzami, między rzędami herbacianych krzewów. Na tyle swobodnie, że zrobiłem kilka zdjęć z bliska osobom zbierającym liście. Nie robiły problemów.

Dzień wcześniej pojechaliśmy na wycieczkę, która miała swoje zalety, choć akurat zdjęć wtedy nie zrobiłem zbyt ciekawych. Ale zwiedziliśmy wytwórnię herbaty Boh i kupiliśmy paczkę saszetek do sporządzania herbaty mrożonej o smaku czarnej porzeczki. Smakowała nam tak bardzo (choć to bardziej napój herbaciany), że poprosiliśmy znajomych, którzy jechali rok póĹşniej, by nam ją przywieĹşli.

Na koniec ciekawostka wyczytana w Wikipedii. Chiński znak oznaczający herbatę czyta się na dwa sposoby (w różnych dialektach) – albo „te” (stąd angielskie tee i inne podobne słowa na zachodzie Europy) albo „cza” (m.in. rosyjski, ale też indyjski „czaj”). U nas herbata pochodzi od słowa „herba” (ziele), ale już „czajnik” ma wyraĹşne konotacje ze wschodnią wersją słowa herbata.

Lubie!
0

Zielone wzgórza

Pola herbacianeWszyscy pamiętamy piosenkę „Zielone wzgórza na Soliną”. Ja też, choć poza strzępkiem melodii i tytułowymi słowami w pamięci nie utkwiło mi wiele więcej. Każdy chwali swoje, ale muszę obiektywnie przyznać, że najbardziej zieloną zieleń widziałem nie w Bieszczadach, ale w Kambodży. Wjechaliśmy tam w okresie, kiedy dopiero wzrastał ryż, a pola były zalane wodą. I rzeczywiście – młody ryż jest bardzo zielony, a wrażenie to potęgowała olbrzymia powierzchnia pokryta roślinami.

Druga niesamowita zieleń, ale już tylko na zdjęciach, to herbaciane pola w Malezji. Na żywo były zielone, ale nie aż tak. Herbata potrafi być dużym drzewem, ale gdy się ją uprawia, jest formowana, by była krzakiem. Zbiera się oczywiście tylko świeże listki, więc są one (krzaki) nieustannie przycinane. Do zbierania herbacianych liści wykorzystywani są robotnicy ze Sri Lanki, bo Malezyjczycy okazali się za drodzy.

Lubie!
0