Zdumienie

Uliczny sprzedawcaJedną z lepszych okazji do robienia zdjęć w podróży są różnego rodzaju „imprezy” – uroczystości, festiwale. Często dla takich wydarzeń nawet jedzie się w jakieś miejsce, sprawdziwszy wcześniej w kalendarzu. My mieliśmy szczęście kilka razy i trafiliśmy na coś, o czym nie wiedzieliśmy. W Etiopii, w Indiach (dwa razy), w Wietnamie, w Boliwii.

Właśnie z tego ostatniego kraju pochodzi dzisiejsze zdjęcie. Powstało ze skierowania obiektywu w bok – bo wydarzenie właściwe dopiero zbierało się w sobie do wystartowania, ale też dla tego, że takie „boczne” kadry to wydarzenia same w sobie. To migawka z mikrokosmosu codziennych zdarzeń, które – gdy w nich tkwimy – wydają się nudne, wręcz rutynowe. Dopiero osoba z zewnątrz jest w stanie je docenić i wyłowić. A przynajmniej robi to dużo łatwiej. Dlatego też uważam, że w danym miejscu warto robić zdjęcia od razu, kiedy nasze zdumienie jest największe, mamy największą czułość wyłapywania ciekawych widoków. Druga faza pstrykania to okres, kiedy zapoznaliśmy się z tematem i *wiemy* co jest ważne, reprezentatywne dla tego tematu. Ważna jest i faza pierwsza i druga. Dopiero gdy je połączymy, uzyskamy kompletny zestaw zdjęć ilustrujący dany temat.

Lubie!
0

Sprzedawca

SprzedawcaPowyższe zdjęcie pochodzi z Chin (co łatwo wydedukować). W wszystkich krajach tamtego rejonu kosze i inne elementy wyplatane z trawy, bambusa czy podobnych materiałów są popularne. Największą mnogość koszy widziałem w Laosie, gdzie szczególnie popularne były kosze na klejący się ryż. Jest to potrawa robiona ze specjalnej odmiany, a efektem finalnym jest bryła sklejonego ryżu. Do koszyka wkłada się tyle, ile się potrzebuje i można już jeść. Czasem z sosem, ale często je się sam ryż. Była to popularna potrawa szczególnie na jazdę autobusem. Po prostu skubało się po trochu, żeby nie czuć głodu w czasie jazdy. Jeśli my go kupowaliśmy, to do foliowego woreczka. Efekt ten sam, ale jakże różne doznania estetyczne.

Lubie!
0