Nowy, ale czy lepszy?

Trzynaście lat to kawał czasu – we współczesnych Chinach to tym bardziej. W Czengdu wylądowaliśmy po bardzo uciążliwej podróży pociągiem. Przez prawie trzy dni mieliśmy do dyspozycji tylko miejsca siedzące, więc do tego chińskiego miasta dotarliśmy wymęczeni, niewyspani.

Pogoda była jak wydać – pochmurno, siąpił deszcz. W mieście było pełno nowych budynków. Taki jak ten na zdjęciu stanowiły zdecydowaną mniejszość, która była zapewne skazana na wyburzenie w krótkim czasie. Po 13 latach, jakie upłynęły od zrobienia tej fotografii pewnie takich zaszłości w Czengdu już pewnie nie ma. Jedna osoba powie – i dobrze, nie ma co się oglądać na przeszłość, inna zaduma się nad przemijaniem…A Chiny i tak będą kontynuować swój marsz ku nowemu, lepszemu światu.

Lubie!
0

Łącznik

Kunming, Chiny

W 2005 roku przez Chiny przemknęliśmy. Nie liczę trzech tygodni spędzonych w górach, bo góry są wszędzie podobne – równie dobrze mogły to być Indie, Chile czy Szwajcaria.

Kraj Środka jest bardzo zróżnicowany. Sinciang, gdzie chodziliśmy po górach, nie ma nic wspólnego z tzw. typowymi Chinami. Kunming, skąd pochodzi powyższe zdjęcie, już tak. W naszej relacji przytaczam fragment nie tak starego przewodnika:

„Przecznica Ren Ming Zhongl jest równie niezwykła. Aż roi się tu od sprzedawców trociczek, pedicurzystow, usuwających odciski, żebraków, ślepych wróżbitów z bambusowymi patyczkami do zapalania świec oraz sprzedawców fajerwerków i kwiatów”.

Kilka lat później mieliśmy zachodnią metropolię – wieżowce, wielkie domy handlowe, kilometry betonu. Tę bramę podejrzewam, że zbudowano jako atrakcję turystyczną. Rzeczywiście – jest ładna i może być symbolicznym łącznikiem z tym, co odeszło.

Lubie!
0

Tam się mury pną do góry

W Chinach byłem… no jakiś już czas temu. I to większość czasu na ich obrzeżach. Przez „główne” Chiny przejechaliśmy, głównie pociągiem. Czasu na oglądanie dużo nie było, ale gdzie się tylko dało, tam oglądaliśmy.

Najbardziej rzucało się w oczy to, jak szybko się kraj zmienia. Oczywiście nie mieliśmy porównania do rzeczywistości, bo wcześniej tam nie byliśmy, ale w głównych miastach nie było widać zacofania czy tradycji (jakkolwiek dziwnie to brzmi).

Wtedy Chiny budowały na potęgę. W niektórych miastach dominowały niedokończone (jeszcze) kikuty wieżowców, w innych już wszystko działało. Rozmach porażał. To, co u nas jest zwykle udziałem niewielkiego centrum (nagromadzenie biurowców i domów handlowych), tam miało rozmiary małego miasta. Być może porównanie z Nowym Jorkiem czy Tokio wypadłoby blado, ale polskie miasta mogą się pod tym względem schować. Nie twierdzę, że taki kształt dużych chińskich miast to coś pozytywnego – po prostu tak było.

Przez kilka lat sporo mogło się zmienić. Niedawno był tam kolega i cały czas czekam, aż pokaże mi zdjęcia i opowie. Wtedy będę wiedział, ile się zmieniło. Ale co mogło się zmienić w takim mieście, jak to na zdjęciu? Całe mogli zabudować wieżowcami?

Lubie!
0