Jak chyba każda osoba lubiąca robić zdjęcia mam ich sporo. Wiele z nich jest nieudanych, cześć takich sobie, ale co jakiś czas trafia się fotka, która po prostu mi się podoba.
Na podobaniu się kończy, bo brak jest czasu/sił, żeby coś z tym zrobić, jakoś je wyeksponować. Kiedyś zrobiłem galerię, ale dobranie sensownych albumów też wymaga czasu i wysiłku.
W nowym Windowsie odkryłem możliwość utworzenia wygaszacza oraz pulpitu z własnych zdjęć. Przejrzałem archiwum i wybrałem trochę poziomych zdjęć. Kilka pionowych przyciąłem do odpowiednich proporcji, nadałem losowe nazwy i tak powstał zbiór 427 zdjęć.
Postanowiłem publikować co tydzień jedną fotografię oraz komentarz. Nie łudzę się, że wszystkie powalają. Kryterium wyboru była chęć ujrzenia danego zdjęcia na pulpicie. Zobaczymy, na ile wystarczy mi wytrwałości. Pierwsze zdjęcie poniżej:
Zdjęcie powstało w zachodnich Chinach. Wielbłądy były wykorzystywane do transportu bagaży turystów wspinaczy pod Muztagh Atę, podobno najłatwiejszy siedmiotysięcznik. Ten region o nazwie Sincjang zamieszkują Ujgurzy, ludność turecka. Jako że to pogranicze, sporo tam zapewne Kirgizów, z którymi Ujgurzy są spokrewnieni. Wielbłądy to nie tylko atrakcja dla turystów, są tam używane dość powszechnie, podobnie jak konie czy osły. Nie zmienia to faktu, że kto może, korzysta z samochodów czy motocykli.
Sincjang, kiedyś Turkiestan Wschodni, był podobnie jak Tybet niepodległy. Obecnie zdarzają się zamachy i próby walki z dominacją chińską, ale trudno im wróżyć powodzenie.
A wielbłądy? Dużo więcej o nich nie mogę powiedzieć, bo nie skorzystaliśmy z nich. W ramach oszczędności zadĹşwigaliśmy nasze bagaże sami.