Będę się trochę mądrzył, bo to, o czym za chwilę napiszę, znam bardziej z teorii. Otóż żeby robić dobre zdjęcia, trzeba się nieĹşle namęczyć. Oznacza to m.in wczesne wstawanie, by załapać się na wschód słońca. Podobnie z wieczorami – mimo wczesnej pobudki, warto wytrwać do zmroku, by robić zdjęcia w promieniach zachodzącego słońca. Aby jakoś egzystować, najlepiej przespać południe, bo wtedy ostre słońce mocno utrudnia fotografowanie.
Tyle teorii. W wysokich górach trzymanie się tych zasad jest jeszcze trudniejsze niż niżej. Bez promieni słonecznych temperatury są bardzo niskie (np. -20 stopni), brak tlenu uniemożliwia bieganie w poszukiwaniu kadru, a w środku dnia odespać się nie da, bo albo idziemy z plecakiem (czyli nie ma gdzie spać), albo w namiocie mamy saunę.Dodatkowo po całym dniu marszu człowiek jest wypompowany, a tu trzeba jeszcze rozłożyć namiot (chyba że już stoi) i ugotować jedzenie.
Ĺ»eby nie było – zdjęcia da się robić, bo przecież ludzie je robią. Tyle, że wymaga to większego samozaparcia. Powyższa fotografia była robiona na wysokości 5500 m, więc nie jakoś ekstremalnie wysoko i nie bardzo póĹşno, więc nie było jeszcze zimno. Ĺšnieg, który widać, to zbocze Muztaghaty, a szczyt w oddali to Kongur.