Tam się mury pną do góry

W Chinach byłem… no jakiś już czas temu. I to większość czasu na ich obrzeżach. Przez „główne” Chiny przejechaliśmy, głównie pociągiem. Czasu na oglądanie dużo nie było, ale gdzie się tylko dało, tam oglądaliśmy.

Najbardziej rzucało się w oczy to, jak szybko się kraj zmienia. Oczywiście nie mieliśmy porównania do rzeczywistości, bo wcześniej tam nie byliśmy, ale w głównych miastach nie było widać zacofania czy tradycji (jakkolwiek dziwnie to brzmi).

Wtedy Chiny budowały na potęgę. W niektórych miastach dominowały niedokończone (jeszcze) kikuty wieżowców, w innych już wszystko działało. Rozmach porażał. To, co u nas jest zwykle udziałem niewielkiego centrum (nagromadzenie biurowców i domów handlowych), tam miało rozmiary małego miasta. Być może porównanie z Nowym Jorkiem czy Tokio wypadłoby blado, ale polskie miasta mogą się pod tym względem schować. Nie twierdzę, że taki kształt dużych chińskich miast to coś pozytywnego – po prostu tak było.

Przez kilka lat sporo mogło się zmienić. Niedawno był tam kolega i cały czas czekam, aż pokaże mi zdjęcia i opowie. Wtedy będę wiedział, ile się zmieniło. Ale co mogło się zmienić w takim mieście, jak to na zdjęciu? Całe mogli zabudować wieżowcami?

Lubie!
0

Jedna myśl nt. „Tam się mury pną do góry

Możliwość komentowania jest wyłączona.