Zamęt czy nie zamęt – oto jest pytanie

Miarą położenia na osi tradycja-nowoczesność może być na przykład chaos. To trochę dziwne, bo założenie miasta było swego rodzaju uporządkowaniem (przeciwieństwem chaosu). Wytyczano ulice, domy stały jakoś w rzędach, pojawiała się infrastruktura, reguły… Ale miasta nowoczesne to zupełnie nowy poziom opanowania entropii i regulacje wskoczyły na zupełnie nowy poziom. Wystarczy przypomnieć sobie atmosferę początku lat 90, i porównać z tym, co mamy teraz.

Hanoi to przykład chaosu (na naszą europejską miarę) w starym dobrym stylu. Na ulicy jest wszystko – od samochodów, przez skutery i pieszych do towarów wystawionych ze sklepów. W naszych warunkach za chwilę pojawiłby się odpowiedni przepis i zdusił ten zamęt w zarodku.

I być może nam, przyzwyczajonym do bardzo klarownych reguł, lepiej żyje się w naszej rzeczywistości. Jednak dla milionów ludzi z krajów bardziej tradycyjnych, harmider i nieuporządkowanie (przynajmniej pozorne) wydaje się bardziej naturalne, ludzkie. Czy mają rację? Za wielki chaos męczy, ale zbytnie uporządkowanie też.

Lubie!
0