Kipiel

Tak jak obiecałem tydzień temu, dziś inne spojrzenie na wodospady Iguazu. Konkretnie na ten największy, najbardziej okazały – Gardziel Diabla (Garganta del Diablo).

Widzieliśmy go na koniec pierwszego dnia (argentyńskiego) i taka kolejność była dobrym pomysłem. Gdyby nie to, pewnie pozostałe miejsca odbieralibyśmy jako gorsze od tego. A tak mieliśmy stopniowanie emocji ze spektakularnym finałem.

Do tego wodospadu idzie się po kładkach przez dość leniwie płynąca rzekę. Dopiero na środku jest wielki uskok i tam woda przyspiesza, waląc się potężną siłą w dół. Tego dołu miejscami nie widać, bo ciągle jest zakryty przez pył wodny. Gdzieś w skałach, pod wodospadami swoje gniazda mają jaskółki lub coś podobnego. Co chwila nurkują w kipiel i wylatują z niej.

Aby sobie wyobrazić całość, polecam obejrzeć zdjęcie z góry, którego oczywiście ja nie miałem jak zrobić. Ale od czego jest Internet?

 

Lubie!
0