Zastanawiałem się, czy temu wpisowi nie dać tytułu „Ĺšwiatło, głupcze!”. Bo pomijając miejsce, które samo z siebie było urokliwe, to dużo temu zdjęciu daje właśnie światło. Ta sama lokalizacja, ale sfotografowana w południe, byłaby najwyżej widoczkiem na typowe wakacyjne zdjęcie. Z kolei fotografia wykonana wieczorem miałaby zupełnie inny klimat.
Do tego miejsca w Laosie przyjechaliśmy, żeby… dziewczyny mogły pojeĹşdzić na słoniach. Wtedy podróżowały z nami Iwona i Ania. Ja na słoniu już jeĹşdziłem w Indiach, bezskutecznie poszukując tygrysów w parku im. Jima Corrbetta, więc tym razem pojechały one. Samo miejsce zapamiętałem też dlatego, że spaliśmy chyba najtaniej w całej podróży, bo za 1,5 dolara za bungalow. Fakt, że w środku było tylko łóżko i czystością nie grzeszył, ale kto by zwracał uwagę na takie drobiazgi. Tym bardziej, że przed chatką był hamak, na którym można się było miło bujać. W sumie – żyć, nie umierać.
Aha – w moim blogu pojawi się jeszcze jedno ujęcie z tego miejsca. Za jakiś czas.