Był rozmach

Cuzko - Sacsayhuamán

Obecnie Cuzko jest stolicą regionu i ważnym ośrodkiem turystycznym. Jest punktem startowym dla odwiedzających Machu Picchu, a i samo ma wiele zabytków. Nic dziwnego – było stolicą imperium Inków.

Jednym z najciekawszych dla turystów miejsc jest Sacsayhuamán – kompleks, który w naszym przewodniku był jednoznacznie określany mianem twierdzy. Jednak Wikipedia podaje to tylko jako jedno z prawdopodobnych zastosowań. Do przypuszczenia sprowadza też twierdzenie, ze zygzakowate mury tworzyły zęby pumy, w kształcie której zbudowano miasto (to akurat jest fakt).

Tak czy inaczej – mi takie twierdzenia się podobają, bo wierzę, że kiedyś władcę, który o wszystkim decydował, stać było na taką ekstrawagancję – zbudować miasto w kształcie silnego, wojowniczego zwierzęcia, a w miejscu, w którym ma ono swoją broń (ostre zęby), uczynić miejscem obronnym. Może nawet to nie był wybryk – kiedyś dla ludzi symbolika stanowiła istotny element życia, który nie przegrywał tak łatwo z finansami, podstawowym obecnie motywem napędowym człowieka.

Gdyby kierować się finansami, takie miejsce z pewnością by nie powstało. Kamienne bloki są olbrzymie, największy waży ok. 350 ton, mierzy 9 metrów. Dostarczono jest z kamieniołomów odległych o 15 kilometrów i to bez dĹşwigów, tirów i asfaltowych dróg. Zdumiewa dokładność ich obróbki. Po kilkuset latach spasowane są idealnie, nie da się między nie wcisnąć nawet żyletki.

W tamtych czasach często była darmowa siła robocza w postaci poddanych. Ten aspekt akurat nie wydaje się godny podziwu. Ale już efekt pracy inkaskich robotników – jak najbardziej.

Lubie!
0

Wodospad

Wodospad, płaskowyż BolavenZastanawiałem się, czy temu wpisowi nie dać tytułu „Ĺšwiatło, głupcze!”. Bo pomijając miejsce, które samo z siebie było urokliwe, to dużo temu zdjęciu daje właśnie światło. Ta sama lokalizacja, ale sfotografowana w południe, byłaby najwyżej widoczkiem na typowe wakacyjne zdjęcie. Z kolei fotografia wykonana wieczorem miałaby zupełnie inny klimat.

Do tego miejsca w Laosie przyjechaliśmy, żeby… dziewczyny mogły pojeĹşdzić na słoniach. Wtedy podróżowały z nami Iwona i Ania. Ja na słoniu już jeĹşdziłem w Indiach, bezskutecznie poszukując tygrysów w parku im. Jima Corrbetta, więc tym razem pojechały one. Samo miejsce zapamiętałem też dlatego, że spaliśmy chyba najtaniej w całej podróży, bo za 1,5 dolara za bungalow. Fakt, że w środku było tylko łóżko i czystością nie grzeszył, ale kto by zwracał uwagę na takie drobiazgi. Tym bardziej, że przed chatką był hamak, na którym można się było miło bujać. W sumie – żyć, nie umierać.

Aha – w moim blogu pojawi się jeszcze jedno ujęcie z tego miejsca. Za jakiś czas.

Lubie!
0