Utrata twarzy

Pani ze zdjęcia utraciła połowę twarzy. Nie wiem, czy w Kambodży też to obowiązuje, ale niedaleko, bo w Tajlandii jak najbardziej – można stracić twarz.

Z grubsza oznacza to to, co wynika z samej nazwy. Jeśli ktoś się znajdzie w sytuacji krępującej (z winy własnej lub czyjejś), traci twarz. Dla Taja (z tego co wiem także np. dla Chińczyka) to sytuacja wybitnie niekomfortowa i w zasadzie osoba, która ma na to jakiś wpływ, powinna starać się, by to się nie stało. Mówię tajemniczo? Ot choćby gdy wytkniemy komuś publicznie błąd. Nie wiem, czy zrobienie tego dyskretnie, na osobności, zmienia sytuację, ale w obecności innych osób – utrata twarzy gwarantowana.

U nas taka sytuacja to oczywiście pewien dyskomfort (kto lubi publicznie wychodzić na durnia?), ale przecież drobne potknięcie czy niedociągnięcie przyjmujemy spokojnie. Dla Taja to koniec świata.

Lubie!
0

Od tyłu z kamerą

Tydzień temu był Angkor z bliska, tym razem jego najważniejsza budowla, Angkor Wat, z pewnej odległości. Angkor Wat ma kształt kwadratu. Taki jest z grubsza obrys budynków okolonych kwadratową fosą. Przez wodę prowadzi most, a właściwie wał ziemny, przez który codziennie setki, jeśli nie tysiące, turystów przechodzą, by obejrzeć tę najważniejszą pozostałość po dawnym państwie Khmerów.

Jest też druga przeprawa, znajduje się z drugiej strony, a od budynków Angkor Watu jest oddzielona lasem. Zdawało mi się, że nikt z niej nie korzysta, bo ja, gdy byłem w Angkorze, nie trafiłem tam. Postanowiłem jednak sprawdzić w Google Street View, czy będą jakieś zdjęcia i… Okazuje się, że można odbyć wirtualny spacer po całej budowli, wchodząc także od tyłu. Wot, tiechnika…


Lubie!
0

Ściana

Angkor pojawiał się na tym blogu wielokrotnie. Nic dziwnego, ruiny są fascynujące i bardzo różnorodne. Oczywiście do stwierdzenia tego faktu potrzeba jest odrobina zaangażowania. Gdy my zwiedzaliśmy ten najbardziej znany zabytek Kambodży, kupiliśmy bilety tygodniowe. Pod koniec tego czasu nadal nie mieliśmy dość. Nasze znajome zaplanowały na to samo trzy dni, a po drugim stwierdziły, że widziały wszystko i ostatni dzień to strata czasu.

Angkor jest bardzo różnorodny, choć na pierwszy rzut oka wszystko to kamienie. Ale oprócz tego, że same budowle nie są identyczne, to można je odwiedzać w różnych porach dnia. Południe najlepiej sobie darować (temperatury!), choć wtedy jest szansa na brak tłumów. Za to poranki i zachody – palce lizać. Niebezpieczeństwo zasłonięcia słońca przez chmury jest niskie, co oznacza sporą szansę na ładne światło i niesamowity klimat.

Lubie!
0

Dwa ciosy

Fragment „Ubijania morza mleka” już się pojawił. Dziś prezentuję inny kawałek tej płaskorzeźby. Na poprzednim łucznik do kogoś strzelał, teraz dwóch starożytnych wojowników ukazanych jest chwilę przed zadaniem śmiertelnego ciosu lub ciosów.

Lubie!
0

Płaska płaskorzeźba

PłaskorzeĹşba z Angkor Watu

Pisząc historie związane z moimi zdjęciami, nierzadko dowiaduję czegoś się nowego. Tym razem przekonałem się, że płaskorzeźby dzielą się na płaskie, wypukłe, wklęsłe i wykonane techniką łączną. W Angkorze, przy tylu obiektach, zapewne są wszystkie rodzaje.

„Ubijanie morza mleka” to jedna z najsłynniejszych. Długości nie pamiętam, ale jest spora. Animowaną wersję ubijania znalazłem na Youtube

.

Lubie!
0

Słoń na płasko

PłaskorzeĹşba w Angkorze

Dziś krótko – zdjęcie bez historii, bo to kolejna fotka z Angkor Watu i to na dodatek fragment płaskorzeźby, której wycinek już prezentowałem. Ale ta płaskorzeźba była bardzo duża, więc kto wie, może coś z niej się jeszcze tu pojawi?

Lubie!
0

Ciągle pada

Ulewa w Angkor Wacie

Ostatnio pisałem o opoce, jaką jest ziemia. Czymś, co nam wydaje się nam pewne jak ziemia pod stopami, są na przykład pory roku. Ale to złudzenie. Bo na przykład na półkuli południowej obecnie jest lato, a w lipcu, sierpniu będzie zima. Oczywiście mówię o klimacie umiarkowanym między zwrotnikiem a biegunem. A przecież nie wszędzie są cztery pory roku. W takiej Kambodży są dwie.

Gdy byliśmy tam, akurat trwała pora deszczowa. I rzeczywiście, prawie codziennie po południu padało. Czasem pokropiło, czasem lało, ale prawie zawsze coś kapało. Ulewa z powyższego zdjęcia była jedną z większych. Co oczywiście nie przeszkadzało temu, żeby wcześniej tego samego dnia i rano następnego świeciło słońce.

Lubie!
1

Angkor Wat razy dwa

Angkor Wat i jego odbicie

Kiedyś miałem z jednym kolegą dyskusję na temat standaryzowanych podejść do robienia fotografii. W skrócie chodzi o to, że jest kilka znanych sposobów robienia zdjęć, które „sprzedaje się” początkującym, by ich zdjęcia nabrały jakości. Przeczytamy o nich w każdym artykule typu „Dobre zdjęcia w pięć minut”. Jest też kilka rad, czego należy unikać.

I o ile można psioczyć, że niektórzy na tych kilku złotych radach poprzestają, to nie da się ukryć, że większość tych „porad babuni” działa. Na przykład zastosowanie odbicia głównego motywu w wodzie. Tak samo, jak unikanie kompozycji centralnej (także horyzontu biegnącego w połowie kadru).

Na powyższym zdjęciu jest wyświechtany motyw odbicia oraz niezalecana kompozycja centralna (o ile Angkor Wat i jego odbicie potraktujemy jako dwie części motywu głównego). Tyle tylko, że odbicie jest częściowe, co sprawia, że środek ciężkości tej fotografii przesuwa się w górę. Obecność trawy obok tafli wody sprawia, że także symetria w osi lewo-prawo nagle znika. Odbicie nieba jest jaśniejsze niż niebo (ciekawe dlaczego…). Z lewej jest niekompletna wieża, z prawej palma…

No właśnie, proste reguły są dobre na początek, potem należy je delikatnie modyfikować, miksować, przetwarzać. No i powtarzać, próbować do znudzenia, aż wejdą w krew. Bo jeśli ktoś sądzi, że myślałem o tym wszystkim, robiąc tę fotografię, to jest w błędzie. Po prostu tak wyszło, a teraz dorobiłem teorię do zdjęcia.

Lubie!
0

Na tle nieba

Zachód słońca nad Angkor WatemO Angkorze napisałem tyle, że trudno coś dodać. Zrobiono mu tyle zdjęć, że trudno o nowe. Czy moje jest nowe? Nie wiem, ale rano przed budynkiem widziałem tłumek fotografów. Wieczorem mniej więcej w tym samym miejscu też. Zachodzące słońce mieli za sobą, co dawało fajne oświetlenie świątyni.

Szybka decyzja – a może Angkor Wat na tle zachodzącego słońca? Czekał mnie kawałek marszobiegu, bo cały kompleks z fosą jest duży. Słońce znikało, ale udało się. Przełączyłem wtedy na RAW-y, choć normalnie fotografowałem w JPG (kwestia oszczędności miejsca). Cofnąłem się między drzewa, żeby dodać ramkę z gałęzi. Zrobiłem kilka zdjęć – poziomych i pionowych. Jedno z podłużnych wisi u mnie na ścianie.

Lubie!
1