To był pierwszy dzień zwiedzania Angkoru. Zaczęliśmy ok. 8.15 rano. Wcześniej zapłaciliśmy, daliśmy zdjęcia i otrzymaliśmy tygodniowe bilety. Na pierwszy ogień poszedł Angkor Wat. Jest tam co zwiedzać, bo to największy obiekt. Około południa przeżyliśmy ulewę (normalna sprawa o tej porze roku).
Po południu poszliśmy do niepozornie wyglądających świątyń Prasat Kravan. Leżą tuż za kompleksem Angkor Watu, patrząc od strony drogi. Nazwa jest współczesna, bo oryginalna nie dotrwała do naszych czasów. Ĺšwiątynia w roku 912 została poświęcona Visznu, w roku 1930 oczyszczona z roślinności, a renowację zakończono w roku 1966.
Z zewnątrz nie widać niczego imponującego – pięć budynków, z których tylko jeden ma wieżę (zdaje się, że odtworzoną przez restauratorów). Całe piękno świątyni kryje się w środku – wewnętrzne ściany pokryte są wspaniałymi płaskorzeĹşbami. Ciekawostką jest to, że nie zostały one wyrzeĹşbione w litym kamieniu (jak w wielu innych budowlach Angkoru), ale w ceglanym murze. Z drugiej strony Prasat Kravan ma sporo lat więcej niż np. Angkor Wat, więc inna technologia nie dziwi.
Dla fotografa (takiego jakim ja byłem wtedy) problemem były ciasne pomieszczenia. Ale nawet obiektywem o najmniejszej ogniskowej 28 mm dało się pstryknąć ciekawą fotę.