Kamienna tapeta

Angkor to nie tylko wspaniałe budowle, których sylwetki każdy mniej lub bardziej kojarzy. Khmerskie miasto to także mnóstwo detali. Część z nich to ozdoby typowo architektoniczne, inne są wykutymi w skale obrazami, ale są i takie, które można by określić chyba tylko mianem kamiennej tapety. Przetestowałem, że kamienna tapeta sprzed 800 z okładem lat całkiem dobrze sprawdza się współcześnie – jako tapeta w telefonie.



Lubie!
0

Od tyłu z kamerą

Tydzień temu był Angkor z bliska, tym razem jego najważniejsza budowla, Angkor Wat, z pewnej odległości. Angkor Wat ma kształt kwadratu. Taki jest z grubsza obrys budynków okolonych kwadratową fosą. Przez wodę prowadzi most, a właściwie wał ziemny, przez który codziennie setki, jeśli nie tysiące, turystów przechodzą, by obejrzeć tę najważniejszą pozostałość po dawnym państwie Khmerów.

Jest też druga przeprawa, znajduje się z drugiej strony, a od budynków Angkor Watu jest oddzielona lasem. Zdawało mi się, że nikt z niej nie korzysta, bo ja, gdy byłem w Angkorze, nie trafiłem tam. Postanowiłem jednak sprawdzić w Google Street View, czy będą jakieś zdjęcia i… Okazuje się, że można odbyć wirtualny spacer po całej budowli, wchodząc także od tyłu. Wot, tiechnika…


Lubie!
0

Ściana

Angkor pojawiał się na tym blogu wielokrotnie. Nic dziwnego, ruiny są fascynujące i bardzo różnorodne. Oczywiście do stwierdzenia tego faktu potrzeba jest odrobina zaangażowania. Gdy my zwiedzaliśmy ten najbardziej znany zabytek Kambodży, kupiliśmy bilety tygodniowe. Pod koniec tego czasu nadal nie mieliśmy dość. Nasze znajome zaplanowały na to samo trzy dni, a po drugim stwierdziły, że widziały wszystko i ostatni dzień to strata czasu.

Angkor jest bardzo różnorodny, choć na pierwszy rzut oka wszystko to kamienie. Ale oprócz tego, że same budowle nie są identyczne, to można je odwiedzać w różnych porach dnia. Południe najlepiej sobie darować (temperatury!), choć wtedy jest szansa na brak tłumów. Za to poranki i zachody – palce lizać. Niebezpieczeństwo zasłonięcia słońca przez chmury jest niskie, co oznacza sporą szansę na ładne światło i niesamowity klimat.

Lubie!
0

Trzy z tysiąca

Czasem w poszukiwaniu natchnienia na tekst pod zdjęciem przeglądam fotografie zrobione przed i po tej, którą opisują. Niekiedy jest to konieczność, żeby przypomnieć sobie, co to za miejsce, ale zwykle chodzi o odświeżenie pamięci, w poszukiwaniu jakiegoś faktu, zdarzenia, skojarzenia.

I co wynikło z poszukiwań w tym przypadku? Przekonałem się, że trzy prezentowane panie są fragmentem sporej ściany, na której przeróżnych postaci jest co niemiara. Siedzą lub stoją w równych rzędach. Bynajmniej nie są robione od matrycy – zmieniają się pozy oraz postacie – są kobiety, mężczyźni, konie, jeźdźcy, piechurzy i wielki wąż.

Lubie!
0

Konie i ludzie

Płaskorzeźba - Angkor

Tak jak poprzednio prezentowana, ta płaskorzeźba też jest płaska (chyba). Tamta była z Angkor Watu, ta jest z Bajonu.

Lubie!
0

Detale

Banteay Samre

Oto kolejny z niezliczonych detali z Angkoru, prawdopodobnie z Banteay Samre – o ile dobrze zidentyfikowałem zdjęcie. Świątynia jest mała, nieomal kameralna. Gdy ją zwiedzaliśmy, nie było tam turystów, o co ogólnie trudno, ale w szczególnym przypadku nie tak bardzo. Ten szczególny przypadek to miejsce mniej uczęszczane i nietypowa pora. Ta reguła ma zastosowanie podczas zwiedzania i innych zabytków. Warto o tym pamiętać.

Lubie!
0

O wchodzeniu dwa razy do tej samej rzeki

Angkor

Nie odwiedzam dwa razy tych samych miejsc. Są ludzie, którzy wręcz celowo jeżdżą rok w rok w to samo miejsce, bo skoro im odpowiada, to dlaczego mieliby szukać nowego? Ja wolę za każdym razem doświadczać czegoś nowego, ale wiadomo, że od reguły bywająÂ wyjątki – są miejsca, kraje, które odwiedziłem więcej niż raz.

Dwa razy byłem na Lofotach i dwa razy na tej samej wyspie. Odwiedzone wtedy miejsca częściowo pokrywały się z tymi, w których byłem ładnych kilka lat wcześniej. Mogę powiedzieć, że wiele się nie zmieniły, ale co może się zmienić w skałach, piasku i morzu?

Po sześciu latach od pierwszego pobytu pojechałem drugi raz do Indii. Trasy pokrywały się tyko w Delhi i Agrze (Taj Mahal), więc w zdecydowanej większości widziałem zupełnie nowe miejsca. Podobnie było z Kirgistanem, gdzie formalnie rzecz biorąc byłem dwa razy, ale drugi pobyt był krótki i w innym miejscu (pomijając Biszkek, gdzie lądował samolot). Zarówno Indie jak i Kirgistan nie zmieniły się za bardzo pomiędzy wizytami.

O mały włos kilka lat temu pojechałbym ponownie do Syrii, ale zaczynało się tam robić niebezpiecznie, więc zrezygnowałem. Jeśli jeszcze kiedyś odwiedzę Syrię, z pewnością okaże się, że Damaszek, Aleppo czy Palmira nie wyglądają tam samo.

Po głowie chodzi mi też pojechanie do Nepalu, w którym byłem około roku 1998. I już wiem, że nie zobaczę tego, co mam na zdjęciach i w pamięci. Centrum Katmandu legło w gruzach i wątpię, czy większość zabytkowych świątyń zostanie odbudowana.

Na zdjęciu Angkor, który stał, stoi i pewnie będzie stał długo. Czerwoni Khmerzy – na szczęście – w przeciwieństwie do bojowników z Państwa Islamskiego zabytków się nie czepiali.

Lubie!
0

Kolejność ma znaczenie

Pagoda w Phnom Pehn

Mówisz Kambodża, myślisz Angkor. Pod tym zdaniem podpisze się większość turystów, którzy odwiedzili kraj Khmerów. Coś w tym jest, bo Kambodża ma Angkor Wat (centralny zespół świątyń Angkoru) nawet na fladze swojej fladze. Turyści przeważnie lecą do Siem Riepu, zwiedzają Angkor i wylatują.

My chcieliśmy oczywiście zobaczyć w Kambodży więcej, nie tylko najsłynniejszy zabytek, ale to przypadek sprawił, że najpierw trafiliśmy do Phnom Pehn (na świątynię ze zdjęcia natknęliśmy się też przypadkiem) , potem widzieliśmy Sambor Prey Kuk, a na samym końcu Angkor.

Emocje były więc stopniowane. Potem, gdy w Tajlandii widzieliśmy jakieś świątynie z czasów Angkoru, były dla nas tylko kolejnymi tego typu budowlami i to średniej wielkości. Kolejność zwiedzania ma znaczenie.

Lubie!
0

Z każdej strony

Bajoński nos

Nie ma jednej recepty na dobre zdjęcie. Jest cała masa reguł, które sprawdzają się lepiej lub gorzej w różnych sytuacjach. Jedną z moich ulubionych i mających dość szerokie zastosowanie, jest taka, by próbować na fotografowany obiekt lub scenę spojrzeć na wiele różnych sposobów. Oczywiście czasem się nie da, bo obiekt znika, scena bezpowrotnie się zmienia itp. Ale fotografując coś w miarę nieruchomego, warto spróbować różnych podejść. Z daleka, z bliska, z lewej, z prawej, z góry, z dołu, kadr ogólny, zbliżenie na detal itp. Próbować kadrów już robionych, próbować i nowych. Obchodzić obiekt, zaglądać, patrzeć na niego pod różnymi kątami. Na szczęście współczesne karty pamięci są pojemne, a zrobienie dodatkowej klatki nic nie kosztuje. Warto więc próbować – tak, siak i owak. A nóż coś ciekawego wyjdzie.

Powyżej jedna z prób zrobienia trochę innego zdjęcia w Bajonie.

Lubie!
0

Bajońskie twarze

Twarze w Bayonie

Czy Bajońskie twarze mają coś wspólnego z bajońskimi sumami? Formalnie nic. Bajonskie sumy to olbrzymie kwoty. A Bajońskie twarze to twarze z Bajonu. Na upartego łączy je to, że wspomniane twarze są wielkie i jest ich multum. Tu akurat skali nie widać, ale można dostrzec, że jest ich sporo.

Lubie!
0