A jednak się kręci

Zdanie z tytułu używamy w kontekście ruchu Ziemi wokół Słońca, bo i tego się tyczyło pierwsze jego wypowiedzenie. Ale metaforycznie może posłużyć do podkreślenia każdego ruchu obrotowego, a nawet nie tyle obrotu, co cyklu.

Powyższe zdjęcie oddaje cykl życia i śmierci. Ludzie zbudowali świątynie, które „żyły” przez jakiś czas. Najpierw umarli wznoszący je ludzie, potem społeczność, której służyły, potem one same. Ale życie trwało, bo wziął je w posiadanie las i oplotły je drzewa. One też nie są wieczne i choć niektóre z nich trwają, to część konarów czy też korzeniu uschła. A że w przyrodzie śmierć to tylko początek kolejnego obrotu w cyklu życia, po martwym korzeniu wspina się nowy zielony pęd.

I tak będzie to trwać długo, chyba że człowiek zniszczy las, budując w jego miejsce np. fabrykę. Ona jest pozornie martwa, ale może kiedyś też zostanie porzucona, a wtedy zapewne wiatr nawieje nasion, które zaczną kiełkować. I tak będzie się kręcić jeszcze długo….

Lubie!
0

Dusiciel 3

Brzmi jak tytuł filmu? To tylko zdjęcie, ale na temat, który już był, i to dwukrotnie. Sambor Prey Kuk, gdzie zrobiłem powyższe zdjęcie, to stanowisko archeologiczne w Kambodży. Mniej słynne od Angkoru, ale słusznie, bo nie tak imponujące. Zajmuje mniejszy obszar, budowli jest mnie, nie są tak wspaniałe, a przede wszystkim są w gorszym stanie. Nic dziwnego, bo Sambor Prey Kuk powstało w VII. wieku naszej ery, a bardziej znany konkurent powstał w latach 1113 and 1150. Nie bez znaczenia jest materiał – tu mamy cegłę, tam wapienne bloki.

Lubie!
0

O wchodzeniu dwa razy do tej samej rzeki

Angkor

Nie odwiedzam dwa razy tych samych miejsc. Są ludzie, którzy wręcz celowo jeżdżą rok w rok w to samo miejsce, bo skoro im odpowiada, to dlaczego mieliby szukać nowego? Ja wolę za każdym razem doświadczać czegoś nowego, ale wiadomo, że od reguły bywająÂ wyjątki – są miejsca, kraje, które odwiedziłem więcej niż raz.

Dwa razy byłem na Lofotach i dwa razy na tej samej wyspie. Odwiedzone wtedy miejsca częściowo pokrywały się z tymi, w których byłem ładnych kilka lat wcześniej. Mogę powiedzieć, że wiele się nie zmieniły, ale co może się zmienić w skałach, piasku i morzu?

Po sześciu latach od pierwszego pobytu pojechałem drugi raz do Indii. Trasy pokrywały się tyko w Delhi i Agrze (Taj Mahal), więc w zdecydowanej większości widziałem zupełnie nowe miejsca. Podobnie było z Kirgistanem, gdzie formalnie rzecz biorąc byłem dwa razy, ale drugi pobyt był krótki i w innym miejscu (pomijając Biszkek, gdzie lądował samolot). Zarówno Indie jak i Kirgistan nie zmieniły się za bardzo pomiędzy wizytami.

O mały włos kilka lat temu pojechałbym ponownie do Syrii, ale zaczynało się tam robić niebezpiecznie, więc zrezygnowałem. Jeśli jeszcze kiedyś odwiedzę Syrię, z pewnością okaże się, że Damaszek, Aleppo czy Palmira nie wyglądają tam samo.

Po głowie chodzi mi też pojechanie do Nepalu, w którym byłem około roku 1998. I już wiem, że nie zobaczę tego, co mam na zdjęciach i w pamięci. Centrum Katmandu legło w gruzach i wątpię, czy większość zabytkowych świątyń zostanie odbudowana.

Na zdjęciu Angkor, który stał, stoi i pewnie będzie stał długo. Czerwoni Khmerzy – na szczęście – w przeciwieństwie do bojowników z Państwa Islamskiego zabytków się nie czepiali.

Lubie!
0

Dusiciel ponownie

Figowiec dusiciel w Sambor Prey KukTak się złożyło, że dwa zdjęcia figowców dusicieli znalazły się obok siebie. Tym razem na zbliżeniu widać, że trudno odróżnić korzenie od gałęzi. Co ciekawe, na innych zdjęciach widać, że korzenie wcale nie poszły najkrótszą drogą od miejsca wykiełkowania nasiona do ziemi. Oplotły pudełkowa (obecnie, bo kiedyś pewnie miała wieżę) konstrukcję ze wszystkich stron.

Lubie!
0

W uścisku

Budynek w uścisku figowca

Klimat Angkoru robią między innymi drzewa, które oplatają niektóre świątynie (teraz niektóre, kiedyś pewnie większość). Nie sprawdzałem tego nigdzie, ale jestem prawie pewny, że w Sambor Prei Kuk są to te same drzewa. Jakie?

Z moich poszukiwań wynika, że jest to jakiś gatunek figowca lub fikusa, jeśli ktoś woli tę nazwę. Doszukałem się określenia Ficus Strangulosa, ale nie wiem, czy to nazwa gatunku, bo dusicielami nazywa się różne gatunki figowców. Mają jedną cechę wspólną – jeśli wyrosną na ziemi, stają się drzewem. Jeżeli nasiono upadnie gdzieś wysoko (w warunkach naturalnych może to być zagłębienie w gałęzi innego drzewa), pędy pną się w górę, a korzenie pełzną w dół, do wody, do gleby. Gdy tam dotrą, zaczynają przesyłać pokarm wyżej, a same rosną wszerz. Stają się coraz mocniejsze, aż w końcu duszą swoją podporę, która usycha, pewnie szybko gnije, a one przejmują funkcję pnia.

Brzmi strasznie, ale to powolny, „roślinny” proces. Nam nie zagraża, chyba że korzenie niszczą porzucone w dżungli budynki. Ale też nie zawsze, bo często dzięki nim mury się nie rozlatywały, opierając swój ciężar na korzeniach figowców.

Lubie!
0

Splątany Angkor Wat

Splątany Angkor WatPewnie już o tym pisałem, ale co tam… Gdy zwiedzamy Angkor, widzimy ładne, klimatyczne ruiny. Ale gdy dotarli tam Francuzi, wiele posągów i budynków było zniszczonych, a ich części porozrzucane. Archeolodzy pracowicie to poskładali, czasem po prostu poukładali na sobie, czasem połączyli metalowymi klamrami. Kilka świątyń zostało zostawionych w takim stanie, w jakim zastali je Europejczycy.

To jeden z takich przykładów: nazwy nie pomnę, choć być może dałoby się to ustalić. Ale jeśli ktoś chce to zobaczyć na własne oczy, po prostu musi spytać przewodnika lub przeczytać przewodnik. Po dotarciu ma miejsce wejść do środka (najlepiej w południe, wcześnie rano lub póĹşno wieczorem, kiedy jest najmniej turystów), zamknąć oczy i wyobrazić siebie w roli Indiany Jonesa. Bezcenne.

P.S.
Oczywiście jeśli chodzi o robienie zdjęć, środek dnia odpada. Ale nawet w największe upały, wewnątrz kamiennych wnętrz panuje przyjemny chłód.

Lubie!
1

Gdzieś, gdziekolwiek

Na początek witam po wakacjach. Fotograficznie chyba udanych, więc może odejdę nieco od pierwotnego zamiaru (myślę o tym od dawna) i włączę do prezentowanego zbioru trochę nowszych zdjęć. Ale jeszcze nie dziś.

Opisując każde zdjęcie, muszę przypomnieć sobie, gdzie zostało zrobione. Z poniższą fotografią jest problem. Nie ma na niej chyba niczego, co by to ułatwiało. Kilka szczegółów może jedynie zawęzić krąg poszukiwań.

  1. anglojęzyczny napis „car park” – może być zrobiony w dowolnym miejscu na świecie;
  2. drugi napis rozszyfrowałem po dłuższej chwili – „park at your own risk” – też może być zrobiony wszędzie. Z drugiej strony w tym kraju język angielski musi być w miarę rozpowszechniony, skoro tak został opisany parking;
  3. drzewo to figowiec beniamina (potocznie: fikus beniamin), roślina, która naturalnie występuje „od południa Azji po północną Australię i Wyspy Salomona” (cytat z Wikipedii). Może być zasadzone ręką człowieka, ale tak czy inaczej, kraj jest ciepły;
  4. odrapany mur sugeruje kraj raczej ubogi, z pewnością nie w typie Szwajcarii.

Ja niczego więcej nie potrafię ze zdjęcia wyczytać.

Dodatkowych informacji dostarcza EXIF – rok 2009, a wtedy byłem w Malezji. 29 marca – chyba wyspa Penang.

Na marginesie dodam, że fikusy w tamtym rejonie można spotykać dość często. To m.in. one oplatały ruiny w Angkorze. Zaś największy znajduje się gdzieś w Tajlandii. Nie mogę go teraz namierzyć, ale wygląda podobnie jak ten w Indiach.

Lubie!
0