Za gałęziami

Gałęzie na ścianieO świątyniach Sambor Prei Kuk już było. Dziś zdjęcie ze ściany porośniętej gałęziami (korzeniami) figowca. Proszę zwrócić uwagę na to, jak spasowane są cegły. Po tylu latach!

Lubie!
0

Koszula przede wszystkim

Chłopcy obserwujący wyścigi łodziGdy słyszymy „egzotyka”, poza ładnymi widokami przed oczami pojawiają nam się barwne stroje. Tymczasem rzeczywistość jest zgoła inna. Kolorowe ubiory są, ale coraz częściej spychane na margines, sprowadzane do roli cepelii. Ew. wyjmowane są przy uroczystościach, a na co dzień… Wróć – to się tyczy mężczyzn. Kobiety częściej ubierają się tradycyjnie. Jako przykład wystarczą Indie. Sari czy inne tradycyjne kobiece stroje spotkać jest łatwo. MężczyĹşni wybierają zwykle coś z naszej klasyki – spodnie „garniturowe”, koszula i… często klapki, bo w tamtym klimacie i kulturze są najpraktyczniejsze.

W Laosie było podobnie. Kobiety znacznie częściej nosiły tradycyjne spódnice, a mężczyĹşni koszulki czy koszule. Ale ta ostatnia część garderoby najbardziej kojarzy mi się z Azją – traktowaną całościowo.

Tutaj w koszulach byli młodzi chłopcy – u nas widok niespotykany. Zdjęcie powstało w Laosie. Miejsca nie jestem pewny, ale wydaje mi się, że była to niewielka wioska o nazwie Vieng Xay. Akurat tego dnia, kiedy tam byliśmy, odbywały się zawody wioślarskie. Na jakimś akwenie (małe jezioro?) ścigały się tradycyjne łodzie z ośmioosobowymi załogami. Oczywiście na miejscowe warunki była to nie lada atrakcja i wszyscy zebrali się – dorośli i dzieci. My oczywiście też, ale bardziej niż zmagania sportowe interesowali nas ludzie. Przy okazji udało się pstryknąć kilka zdjęć. Jedno z nich powyżej.

Lubie!
1

Kwestia skali

Wat Xieng ThongCzy ktoś potrafi powiedzieć, jak duża jest przedstawiona na powyższym zdjęciu płaskorzeźba? Nie da się, bo brak jest punktu odniesienia. Ja też się nabrałem, bo byłem pewny że była rozmiaru może kartki A3, nie większa. Dokładniejsze poszukiwania wyjaśniły prawie wszystko.

Znajduje się ona nad chyba tylnym wejściem do świątyni Xieng Thong i ma ok. dwóch metrów wysokości. Sama świątynia to perełka architektury. Bogato zdobiona od zewnątrz i wewnątrz, dodatkowo zachwyca cudownie harmonijną linią (na tym zdjęciu oczywiście tego nie widać). Ale na innych tak.

Lubie!
0

Jaskinie

Jaskinia obok Vang VienguDo Wang Wiengu ciągną tłumy. Najmniej przyciągają je jaskinie, których w okolicy pełno. Dostaliśmy gdzieś ręcznie rysowaną mapę (konkretnie: ksero), w hotelu pożyczyliśmy rowery i pojechaliśmy.

Niektóre jaskinie można zwiedzać samemu. Większość turystów nie ma latarek, więc nie zapuszcza się zbyt głęboko. My mieliśmy i chyba w takiej pieczarze powstało powyższe zdjęcie.

Inną jaskinie zwiedzaliśmy z „przewodnikiem” – mieszkał w pobliżu wejścia i za „co łaska” oprowadzał. Musiały to być znaczące kwoty, bo tak sobie by nie mieszkał na odludziu. Zwiedzanie zakończyliśmy dość szybko, bo już ściemniało się.

Do hotelu wracaliśmy po ciemku, ale jakoś się udało. Tego dnia czekały nas jeszcze negocjacje handlowe. Zakończyły się sukcesem i kolejnego ranka kontynuowaliśmy podróż po Laosie na kajakach, spływając w kierunku Wientianu.

Plecaki jechały samochodem.

Lubie!
0

Szczyt w chmurach

Szczyt w chmurachFotografia z jednej strony rejestruje rzeczywistość, z drugiej pozwala nią manipulować. Przykładem jest powyższe zdjęcie.

Zrobiłem je, gdy szliśmy w kierunku (tak nam się przynajmniej zdawało) bazy pod Aconcaguą. Okoliczne szczyty nie były imponujące, nie było też jakiejś strasznej burzy, zamieci czy czegoś takiego. Tego ranka pogoda się zepsuła, okolica została przyprószona śniegiem i napłynęły chmury lub mgła. Było jasno, choć oczywiście nie słonecznie. Po pół godziny marszu w górę jakiegoś potoku przypuszczenie, które kiełkowało w nas od jakiegoś czasu, przerodziło się w decyzję – idziemy złą drogą i trzeba zawrócić.

W sumie nadłożyliśmy chyba trzy dni marszu, co mogło nam wyjść nawet na zdrowie, bo lepiej się zaaklimatyzowaliśmy. Po wszystkim okazało się, że poszliśmy najrzadszą drogą (z tych dostępnych dla turystów) – przez Dolinę Guanako. Te sympatyczne zwierzęta pojawiały się dość często, tego dnia zrobiłem jednemu zdjęcie. Pojawi się za… za tyle, że aż nie chce mi się liczyć.

Ta fotka nie wyglądała jakoś spektakularnie, aż postanowiłem się pobawić jakimś programem graficznym i zwiększyć jej wartość. Efekt ja wyżej.

Lubie!
0

Zupa Koay Teow

Ulica w George TownPowyższe zdjęcie przedstawia Georgetown, miasto na wyspie Penang w Malezji. Widok dość charakterystyczny – kolonialne domy, tłok na ulicy i szyldy. Charakterystyczny jest jeden, ten z napisem „Koay Teow Th’ng”. Oznacza on zupę, które jest dość popularnym daniem w tamtych okolicach. Zupa ta ma wygląd rosołu, pływa w niej makaron ryżowy i kawałki mięsa. Gdyby ktoś chciał, zrobić sobie, oto przepis. Problemem mogą być jak zwykle niektóre składniki, ale może da się je czymś zastąpić? Aha „koay teow” występujące w przepisie to makaron ryżowy w formie płaskich tasiemek. Smacznego.

Lubie!
0

Wielka mała stupa

Wielka stupa - WientianStupa w Wientianie jest wielka – z nazwy („Wielka Stupa”) i z rozmiaru. A mała na tym zdjęciu. Mała, bo została skonfrontowana z wielkim niebem. I tyle na ten temat, bo o stupie już było.

Lubie!
0

Odzyskana rzeka

Rzeka i mostPisałem już o tym, że warto rozglądać się na boki. W Luang Prabangu ciekawych obiektów jest wiele, głównie są to świątynie w mieście. A za miastem można zobaczyć na przykład leżącego Buddę. Z tego co pamiętam, posąg jest na wzniesieniu, więc oprócz atrakcji turystycznych dostajemy gratis trochę ruchu.

Budda jak to Budda – w miarę ciekawy. Jego fotka pojawi się gdzieś za 1,5 roku. Rozglądając się na boki, zobaczyłem rzekę płynącą poniżej, i zrobiłem to zdjęcie. Jakiś czas potem (szczegółów już nie pomnę), straciłem zawartość karty pamięci. Pozostała wizyta w kafejce internetowej i poszukiwania programu do odzyskiwania danych. Coś znalazłem i zdjęcia odzyskałem. Do dziś noszą nazwy nadane im przez ów program. Korzystałem potem z niego jeszcze ze dwa czy trzy razy. Refleksja, jaka się nasuwa, to że choć postęp technologiczny daje nam coraz mniej zawodny sprzęt, to nigdy nie będzie on całkiem bezawaryjny.

Lubie!
0