Zakonserowany w soli

Wrak na skrajuWracamy do Boliwii. Wrak jest na skraju solniska Uyuni, które jest pozostałością słonego jeziora. Jego powierzchnię pokrywa sól i w niektórych miejscach cienka warstwa wody (tam, gdzie jest niżej). Sól jest pozyskiwana, ale obecnie wykorzystuje się ją tylko lokalnie (eksport nie ma sensu). Siłą rzeczy odbywa się to głównie na obrzeżach solniska.

Po skończonej wycieczce wylądowaliśmy w miasteczku Uyuni. Była to nie lada atrakcja po pobycie w Argentynie i Chile, krajach bardzo zachodnich. Boliwia jest bardzo tradycyjna i egzotyczna, więc koloryt choćby ulicznych straganów bardzo nas ucieszył. Współtowarzysze naszej wycieczki chyba mieli na ten temat inne zdanie. Pierwsze, co zrobiliśmy, jeszcze na skraju solniska, to kupiliśmy od jakiejś kobieciny pysznego sera. Oczywiście inni uczestnicy wycieczki uznali, że to podejrzanie niehigieniczne i poczęstowani, tylko z grzeczności spróbowali odrobinę. Od razu wyjechali do La Paz, czas do autobusu spędzając w biurze agencji.

My zostaliśmy kilka dni, a o tym, co było dalej, jeszcze opowiem. Żałuję tylko, że nie poszliśmy z powrotem na skraj solniska, bo można tam było sfotografować osoby wydobywające sól. Teraz, posługując się Google mapsami, widzę, że było raptem 12 km (na przełaj połowa tej odległości). Ale cóż – w fotografii i nie tylko najbardziej żal straconych szans.

Lubie!
2

Chmury, góry i lasy

Chmury, góry i lasyMiałem kiedyś dyskusję z kolegą na temat przypadkowości robienia zdjęć. Ja twierdziłem (mam swoje zdanie i się z nim zgadzam), że często zdjęcia się robi, wykorzystując szansę, która pewnie nigdy się nie powtórzy. Jestem gdzieś, widzę coś ciekawego, więc wyciągam aparat i pstrykam. Robię to, nawet jeśli warunki nie są idealne. Po prostu staram się maksymalnie wykorzystać zastaną sytuację, bo ona się już nie powtórzy.

Tak było z poprzednim zdjęciem, które oczywiście wyglądałoby lepiej, gdyby przyjść do Angkoru jeszcze raz, gdy słońce jest nisko i oświetla tytułową galerię. Tak jest i tutaj.

O ile pamięć mnie nie myli, tego zdjęcia nie zrobiłem ja, tylko Gosia. Jechaliśmy autobusem przez górskie tereny Laosu. Warunków do robienia zdjęć nie było, bo pechowo nie siedzieliśmy po właściwej stronie, autobusem trzęsło, a światła było na tyle mało, że czasy naświetlania nieomal gwarantowały poruszenie.

Ja się szybko zniechęciłem, ale Gosia pstrykała dalej i jak się okazało, była to właściwa strategia, bo niektóre zdjęcia wyszły. Przejąłem aparat dopiero na jakimś postoju i zdjęcie mojego autorstwa jeszcze się pojawi. Konkretnie – za 55 tygodni. Wcześniej, bo za 24 tygodnie będzie inna fotografia prawdopodobnie zrobiona przez Gosię.

I pewnie wtedy napiszę coś więcej o samej podróży. Teraz dodam jednak kilka słów o przygotowaniu tego zdjęcia. Przede wszystkim użyłem programowego filtru połówkowego, żeby przyciemnić niebo. Oczywiście gdybym taki filtr został wykorzystany w chwili robienia fotografii, efekt byłby dużo lepszy. Ale w podróży nie zawsze można mieć każdy sprzęt, bo kto by to wszystko dĹşwigał. Druga sprawa – usunąłem kilka plamek, które powstały z zachlapań obiektywu. One akurat nie są dużym problemem, bo albo trafią tam, gdzie ich nie widać (tutaj są to lasy i pola), albo tam, gdzie jest je łatwo wyretuszować (czyli chmury).

Lubie!
0

Galeria

GaleriaProszę – oto ślepy traf. Dwa zdjęcia z Angkoru pod rząd.

O ile mnie pamięć nie myli to jest nawet z Angkor Watu, czyli centralnej budowli dla całego Angkoru. Nie wiem, jak jest teraz, ale w 2005 roku zwiedzanie nie było tanie. Maksymalny karnet kosztował sporo, ale było warto. Przynajmniej my to tak ocenialiśmy, bo spotkałem ludzi, którzy mówili, że obwiedziono ich w jeden dzień i to było wystarczające.

Angkor to potężny kompleks i miejsc do zwiedzania jest bardzo dużo. Wiadomo, że wszystkie są o tyle podobne, że to budowle z kamienia. Ale różnią się sporo. Imponują rozmachem i dbałością o szczegóły (jeszcze pojawią się na zdjęciach). Gdyby poważnie podejść do tematu fotografowania, to i miesiąc nie wystarczy. Ja fotografowałem tradycyjnie, czyli przy okazji zwiedzania. Na zachód słońca przyczaiłem się chyba dwa razy, na wschód chyba wcale. Niestety i to i to oznacza konieczność podróżowania po ciemku, co rowerem (naszym głównym środkiem lokomocji) jest trochę utrudnione.

Gdyby ktoś chciał pojechać na fotografowanie czegoś atrakcyjnego – Angkor polecam z czystym sumieniem. Mogę też pożyczyć książkę z mnóstwem ilustracji, żeby było łatwiej wybierać obiekty. Nota bene kupioną w Angkorze od miejscowych. Oryginał, pięknie wydana.

Lubie!
1

Trochę gruzu

Trochę gruzuGdybym nie przyjął zasady, że publikuje wszystkie wybrane zdjęcia zgodnie z wylosowaną kolejnością, to pewnie by poczekał na swoją kolej długo, a może i nigdy bym go nie pokazał. Na tapetę od biedy może być, ale poza tym… jest takie sobie.

Fotka powstała w Kambodży, w Angkorze. Obeszliśmy ruiny jednej ze świątyń, a potem zrobiłem „krok w bok” – zaraz za granicą lasu leżało całkiem sporo kamiennych fragmentów. Trzeba wyjaśnić, że gdy Portugalczycy „odkryli” Angkor, wiele świątyń był zrujnowanych. Potem Francuzi pieczołowicie składali je z dostępnych kawałków niczym puzzli. Efekty są zadziwiające, bo sporo im się udało. Porozrzucanych kamieni jest jednak nadal wiele i pewnie już nigdy nikt z nich niczego nie zrekonstruuje. Dlaczego „odkryli” napisałem w cudzysłowie? Europejczycy odkryli Angkor dla siebie, bo miejscowi wiedzieli o jego istnieniu zawsze.

Z Angkoru będzie jeszcze sporo zdjęć, bo bardzo nam się to miejsce podobało. Jest różnorodne i nie takie ugładzone, jak europejskie zabytki. Gdy spaceruje się wśród angkorskich murów, można się poczuć prawie jak Indiana Jones.

Lubie!
0

Między skałami

Między skałamiZdjęcie czeka na tekst od kilku dni, ale co tu napisać? Skały, niebo i postać. Ta postać to ja, czyli aparat trzymała Gosia. Byliśmy na wycieczce, która startuje w Chile i od razu przekracza granicę z Boliwią. Główną atrakcją jest solnisku Uyuni, ale uczestnicy wycieczki zwiedzają wiele innych ciekawych miejsc. Wśród tych i podobnych skał są domostwa jakiegoś ludu prekolumbijskiego (nazwy nie pomnę) oraz stworzone przez nich rysunki. Więcej zdjęć z tej wycieczki jeszcze się pojawi.

Lubie!
0