Żniwa za pasem

Dojrzewający ryż

Prezentowałem już tutaj pole ryżowe., ale w innej fazie wegetacji. Przyjdzie jeszcze pora na zdjęcie najbardziej kojarzące się z ryżem, czyli pól zalanych wodą, ale traf chciał, że teraz skaczemy na koniec, czyli do okresu, kiedy ziarna pożółkły i niedługo zostaną zebrane. Jak widać, zboże gotowe do zbioru wygląda podobnie, czy to nasze żyto, pszenica czy egzotyczny ryż.

Lubie!
0

Płaskorzeźby

384DSC_4307

Gdy przyglądałem się temu zdjęciu i zastanawiałem, co napisać, naszła mnie myśl, że w Angkorze prawie nie ma rzeźb. Pamiętam kamienne słonie, w jednym miejscu był byk, często wejścia były zwieńczone wizerunkami lwów albo słoni oraz był trędowaty król (trędowaty to współczesna nazwa, bo gdy posąg znaleziono, pokryty był mchem). Po za tym – same płaskorzeźby.

Były różne – bardziej płaskie, jak te w Angkor Wacie, które już pokazywałem, były też „głębsze”, jak te wyżej. Niektóre można śmiało nazwać dziełami sztuki, a inne, to rodzaj sztukaterii – misternie rzeźbione, wysmakowane, ale jednak powtarzane o twarzach nie wyrażających nic lub to samo.

Lubie!
0

Dusiciel ponownie

Figowiec dusiciel w Sambor Prey KukTak się złożyło, że dwa zdjęcia figowców dusicieli znalazły się obok siebie. Tym razem na zbliżeniu widać, że trudno odróżnić korzenie od gałęzi. Co ciekawe, na innych zdjęciach widać, że korzenie wcale nie poszły najkrótszą drogą od miejsca wykiełkowania nasiona do ziemi. Oplotły pudełkowa (obecnie, bo kiedyś pewnie miała wieżę) konstrukcję ze wszystkich stron.

Lubie!
0

W uścisku

Budynek w uścisku figowca

Klimat Angkoru robią między innymi drzewa, które oplatają niektóre świątynie (teraz niektóre, kiedyś pewnie większość). Nie sprawdzałem tego nigdzie, ale jestem prawie pewny, że w Sambor Prei Kuk są to te same drzewa. Jakie?

Z moich poszukiwań wynika, że jest to jakiś gatunek figowca lub fikusa, jeśli ktoś woli tę nazwę. Doszukałem się określenia Ficus Strangulosa, ale nie wiem, czy to nazwa gatunku, bo dusicielami nazywa się różne gatunki figowców. Mają jedną cechę wspólną – jeśli wyrosną na ziemi, stają się drzewem. Jeżeli nasiono upadnie gdzieś wysoko (w warunkach naturalnych może to być zagłębienie w gałęzi innego drzewa), pędy pną się w górę, a korzenie pełzną w dół, do wody, do gleby. Gdy tam dotrą, zaczynają przesyłać pokarm wyżej, a same rosną wszerz. Stają się coraz mocniejsze, aż w końcu duszą swoją podporę, która usycha, pewnie szybko gnije, a one przejmują funkcję pnia.

Brzmi strasznie, ale to powolny, „roślinny” proces. Nam nie zagraża, chyba że korzenie niszczą porzucone w dżungli budynki. Ale też nie zawsze, bo często dzięki nim mury się nie rozlatywały, opierając swój ciężar na korzeniach figowców.

Lubie!
0

Kamienny słoń

382DSC_1881Wydawało mi się, że temat stary, że o tym już było wyczerpująco. Ale nie, więc krótko opowiem: w Hue wypożyczyliśmy rowery i tym sposobem udało nam się uciec ze szponów wietnamskiego przemysłu turystycznego. Jego głównym celem jest trzymać turystę pod kontrolą przez cały jego pobyt. Nie chodzi tu o ukrywanie czegoś, pokazywanie wersji oficjalnej (jak np. w Korei Północnej), ale o to, by nie wydawał pieniędzy sam i nie oszczędzał. Ma wydać więcej i w taki sposób, jaki chcemy (tzn. chcą oni).

A więcej uzyskuje się przez podwójne menu (dla miejscowych i dla frajerów), brak targowania (baaardzo to trudne, po prostu nie chcą), brak informacji turystycznej (żeby zaplanować wyjazd samemu, trzeba pojechać za miasto i sprawdzić godziny odjazdu autobusów – nikt tej informacji nie udzieli). Za to są zorganizowane wycieczki i autokary obwożące turystów zaplanowaną trasą. Nie powiem – wygodne to i tanie, ale w rezultacie wszyscy dostają prawie ten sam produkt. A czy o to chodzi?

Najlepszego w Nowym Roku!

Lubie!
1