Powtórka z rozrywki

Chciałem napisać, że to ostatnie zdjęcie z podróży z Luang Prabangu do Vang Viengu, ale jednak nie. Jeszcze w tym roku pojawi się kolejne, tym razem ostatnie.

Lubie!
0

Noc na komisariacie

Gdy dopłynęliśmy do Boca Manu, był wieczór. Przywitała nas jakaś impreza na przystani. Do dziś nie wiem, co to było. Pytaliśmy o hotel – miejscowi coś pokazywali i wymieniali kwoty, które były poza naszym zasięgiem. Szliśmy więc przez miasteczko, rozglądając się. Dotarliśmy do jakiegoś miejsca, spotkaliśmy jakichś ludzi i spytaliśmy o to samo. Ich odpowiedź nie dawała szans na znalezienie sensowego hotelu, ale zaproponowali, że możemy się przespać u nich. Okazało się, że to byli policjanci.

Na posterunku grali w karty i spożywali jakieś trunki. Zaprowadzili nas wgłąb i z jakiegoś pomieszczenia wyeksmitowali sporych rozmiarów papugę. Dostaliśmy jakieś łóżka i po prostu położyliśmy się spać.

Wymknęliśmy się o świcie, chcą złapać łódź. Nie wiedzieliśmy, że tamtędy prawie nic nie pływa. Na kolejne noce rozbijaliśmy namiot.

To była pierwsza i ostatnia w moim życiu noc spędzona na komisariacie.

Lubie!
0

Zamiast soli

Ostatnio pisałem o krabach, które napotkaliśmy na tajskich wyspach. Dziś ponownie krab, ale z pewnością inny gatunek. Ten biegał na golasa, jego obroną było maskujące malowanie. Gdy się nie ruszał, był prawie nie do zauważenia na tle piasku.

Zdjęcie pochodzi też z innego kraju, bo z Wietnamu. Tam raczej się nie wylegiwaliśmy na plażach, ale raz wypożyczyliśmy motocykl i pojechaliśmy nad morze. Wcześniej przez 1,5 miesiąca byliśmy głównie w górach. Nad morzem miało być zbieranie soli, ale chyba się spóźniliśmy.

Lubie!
0

Wspięga

Pobyt we Wietnamie obfitował w różne atrakcje. Jedne turystyczne, bo w tym kraju jest sporo do oglądania, inne zupełnie nie. Trapiły nas awarie sprzętowe i część pobytu w Da Lacie spędziliśmy na próbie sformatowania image tanku. Dla niewtajemniczonych – kiedyś karty pamięci były małe i istniały specjalne urządzenia z dyskiem, gdzie zdjęcia można było zgrywać.

Samo miasto miało np. ciekawy targ, gdzie sprzedawali przeróżne kandyzowane owoce. Pamiętam też, że kupiłem trochę nasion, wydawało mi się, roślin w Polsce nieznanych. Jedną z nich był fasolnik. Okazało się, że jednak znają go w naszym kraju.

Lubie!
0