Swastyki

Hinduskie swastykiOstatnio głośno było o wyroku sędziego, który stwierdził, że swastyka to symbol szczęścia i można się z nią obnosić. Można, ale raczej nie u nas. W Azji to co innego – tam swastyka nie dziwi. Z Malezji przywiozłem metalowe „coś” – jakby kaganek i ma wycięte swastyki. Kupiłem w hinduskim sklepie z dewocjonaliami i tam to nikogo nie dziwiło. W kręgu hinduistycznym swastyka pojawia się tu i ówdzie i zwracają na nią uwagę zapewne tacy jak ja – przybysze z Europy.

Te kilka swastyk sfotografowałem w Luang Prabangu, gdzie dominują świątynie buddyjskie, więc trudno mi powiedzieć, skąd się tam wzięły. Umieszczone były dość wysoko, więc zdjęcie jest skrzywione. Próbowałem je trochę prostować w komputerze, ale ze słabym skutkiem.

Lubie!
0

Na tle nieba

Zachód słońca nad Angkor WatemO Angkorze napisałem tyle, że trudno coś dodać. Zrobiono mu tyle zdjęć, że trudno o nowe. Czy moje jest nowe? Nie wiem, ale rano przed budynkiem widziałem tłumek fotografów. Wieczorem mniej więcej w tym samym miejscu też. Zachodzące słońce mieli za sobą, co dawało fajne oświetlenie świątyni.

Szybka decyzja – a może Angkor Wat na tle zachodzącego słońca? Czekał mnie kawałek marszobiegu, bo cały kompleks z fosą jest duży. Słońce znikało, ale udało się. Przełączyłem wtedy na RAW-y, choć normalnie fotografowałem w JPG (kwestia oszczędności miejsca). Cofnąłem się między drzewa, żeby dodać ramkę z gałęzi. Zrobiłem kilka zdjęć – poziomych i pionowych. Jedno z podłużnych wisi u mnie na ścianie.

Lubie!
1

Taki sobie obrazek

296DSC_1364

Kolejne zdjęcie z krainy herbacianych wzgórz, ale tym razem z miasta. Niezbyt szczególnego – ulica, wzdłuż domy, trochę sklepów, trochę knajpek, bank. I parę biur turystycznych. W jednym kupiliśmy wycieczkę po okolicy i zobaczyliśmy plantacje, fabrykę herbaty i motylarnię. Można było wziąć do ręki skorpiona. Gosia oczywiście skorzystała z tej okazji.

Lubie!
0

Śiwa

Ĺšiwa

Czy postać przedstawiona na zdjęciu to Śiwa? Trudno powiedzieć, bo panteon hinduistycznych bogów, bożków, bóstw, demonów i diabli wiedzą czego jeszcze (Śiwa to na przykład dewa) jest przeogromny. W Angkorze sporo tego jest utrwalone w postaci różnych płaskorzeźb (rzeźb też jest kilka, ale oczywiście mniej).

Gdy zwiedzaliśmy Angkor, czytaliśmy o przedstawianych historiach i wydawały się fascynujące. Gąszcz mitologii hinduistycznej jest imponujący. Po powrocie nawet kupiłem o tym książkę „Mity i legendy Indii”, ale wstyd powiedzieć – nigdy do niej nie zajrzeliśmy.

P.S.
Autor na wakacjach, więc post opublikował automat. Ale dziś małe święto, bo to setny wpis na tej stronie.

Lubie!
1