O wchodzeniu dwa razy do tej samej rzeki

Angkor

Nie odwiedzam dwa razy tych samych miejsc. Są ludzie, którzy wręcz celowo jeżdżą rok w rok w to samo miejsce, bo skoro im odpowiada, to dlaczego mieliby szukać nowego? Ja wolę za każdym razem doświadczać czegoś nowego, ale wiadomo, że od reguły bywająÂ wyjątki – są miejsca, kraje, które odwiedziłem więcej niż raz.

Dwa razy byłem na Lofotach i dwa razy na tej samej wyspie. Odwiedzone wtedy miejsca częściowo pokrywały się z tymi, w których byłem ładnych kilka lat wcześniej. Mogę powiedzieć, że wiele się nie zmieniły, ale co może się zmienić w skałach, piasku i morzu?

Po sześciu latach od pierwszego pobytu pojechałem drugi raz do Indii. Trasy pokrywały się tyko w Delhi i Agrze (Taj Mahal), więc w zdecydowanej większości widziałem zupełnie nowe miejsca. Podobnie było z Kirgistanem, gdzie formalnie rzecz biorąc byłem dwa razy, ale drugi pobyt był krótki i w innym miejscu (pomijając Biszkek, gdzie lądował samolot). Zarówno Indie jak i Kirgistan nie zmieniły się za bardzo pomiędzy wizytami.

O mały włos kilka lat temu pojechałbym ponownie do Syrii, ale zaczynało się tam robić niebezpiecznie, więc zrezygnowałem. Jeśli jeszcze kiedyś odwiedzę Syrię, z pewnością okaże się, że Damaszek, Aleppo czy Palmira nie wyglądają tam samo.

Po głowie chodzi mi też pojechanie do Nepalu, w którym byłem około roku 1998. I już wiem, że nie zobaczę tego, co mam na zdjęciach i w pamięci. Centrum Katmandu legło w gruzach i wątpię, czy większość zabytkowych świątyń zostanie odbudowana.

Na zdjęciu Angkor, który stał, stoi i pewnie będzie stał długo. Czerwoni Khmerzy – na szczęście – w przeciwieństwie do bojowników z Państwa Islamskiego zabytków się nie czepiali.

Lubie!
0

Po co te zdjęcia

Dachówki w chińskiej świątyni

Ostatnio przeczytałem opinię Susan Sontag (wyrażoną w 1977 roku), że fotografią na wakacjach zajmują się głównie nacje zapracowane, dla których robienie zdjęć jest formą zagłuszania poczucia obijania się – skoro choć robię zdjęcia, to jednak nie jestem próżniakiem.

Artykuł, w którym to napisano, kończył się stwierdzeniem, że po ponad 30 latach fotografują prawie wszyscy i to dużo częściej niż np. Japończycy z końca lat 70. Teza, którą miała wesprzeć ta obserwacja, nasuwa się sama i trudno z nią polemizować.

Ale jest przecież grupa ludzi, którzy fotografują nie po to, by zabić wyrzuty sumienia z przepuszczania czasu przez palce, ale… no właśnie po co, dlaczego? No właśnie – każdy ma pewnie odrobinę inne uzasadnienie. Jedni chcą uwiecznić, zatrzymać ważne i przyjemne chwile, inni lubią moment zadowolenia z fajnego kadru, złapania odpowiedniego momentu czy uchwycenia świateł i cieni w odpowiedni sposób. Są też tacy, którzy pragną uznania – wystaw, nagród, publikacji.

Tak czy inaczej – nie przejmujmy się Susan Sontag, róbmy zdjęcia, byle nie było to bezmyślne pstrykanie.

Lubie!
0

Wieże przyrodniczo

Petronas Towers

Jeśli ktoś się zastanawiał, dlaczego tak długo milczałem, to wyjaśniam, że byłem na wakacjach. Gdy obrobię zdjęcia, zaprezentuję jedno. A tymczasem…

Petronas Towers prezentowałem już kilka razy. Każde zdjęcie, na którym pokazuję wieże, jest inne. Bo też prawie każdy obiekt można sfotografować na różne sposoby. Tym razem wizerunek przyrodniczy.

Lubie!
0