W czasie moich wyjazdów fotografowanie zwierząt prawie zawsze było dziełem przypadku. Do wyjątków należały sytuacje, że gdzieś się udawałem po to, by robić zdjęcia zwierzętom. Tak było np. w Kenii a safari, w Indiach w parku im. Jima Corbetta czy w Awasie w Etiopii. Przeważnie jednak zwierzęta spotykaliśmy mniej lub bardziej przypadkowo.
Ten ptak (być może bekas kordylierski) nawinął się przed obiektyw w Parku Narodowym Ziemi Ognistej. Park nie jest duży, my biwakowaliśmy tam kilka dni, robiąc sobie piesze wycieczki i fotografując zwierzęta, które chyba niezbyt zaznajomione z ludźmi podchodziły dość blisko. Tego ranka odwiedziło nas także stadko gęsi.