Mały świat

Meczet w Narynie

Kirgistan to jedno z chyba trzech państw, które odwiedziłem więcej niż raz. W tym wypadku wyłącznie tranzytowo, bo jechaliśmy do zachodniej części Chin i przez Kirgistan było najtaniej.

Po krótkim pobycie w Biszkeku autobusem udaliśmy się do Narynu. W stolicy na bazarze rozpoznał nas taksówkarz, z którym rok wcześniej jechaliśmy do Oszu. Tym razem byliśmy tylko we dwoje, więc podróż autobusem była bardziej opłacalna.

W Narynu spędziliśmy kilka dni, oczekując na dalszy transport. Jeszcze z Polski Gosia uzgodniła szczegóły wyjazdu z jedną z agencji turystycznych i teraz tylko czekaliśmy, aż przybędą nasi znajomi, z którymi mieliśmy jechać dalej.

Czas zabijaliśmy włócząc się po miasteczku. Było bardzo długie, położone wzdłuż rzeki. Na szczęście po głównej ulicy (oczywiście Lenina) kursował trolejbus, więc nie trzeba było chodzić. Na nieszczęście, pojazdy były tylko jeden czy dwa, więc sporo się na nie czekało.

Jedną z nielicznych nowszych i ciekawych budowli był meczet. Wybudowano go za pieniądze pochodzące z jakiegoś kraju z Zatoki Perskiej. Obejrzeliśmy go bez problemu, zamieniliśmy parę słów z mężczyznami, którzy tam szli lub wracali. Jeden z nich nas zaskoczyło, bo poprawnie podał nazwisko urzędującego wówczas prezydenta Polski.

Całe oczekiwanie zakończyło się, gdy którejś nocy przyjechali nasi znajomi. Tak naprawdę znaliśmy tylko dwie osoby, reszta to byli znajomi znajomych lub nieznajomych – bo stałe koszty pozwolenia na wspinaczkę oraz transportu do bazy pod Muztaghatą można było rozłożyć na większą liczbę osób.

Jak się okazało, jedną z tych „nieznajomych” osób spotkaliśmy przypadkiem 4 lata wcześniej na ulicy w Irkucku. Po raz kolejny okazało się, że świat jest mały.

Lubie!
1

Koniec świata

Kapusta pekińska w Kaszgarze - 3400 km od PekinuGdzie jest koniec świata? Nigdzie, Ziemia jest kulą (lekko spłaszczoną), więc nie ma końca. Obecność osi obrotu wyróżnia bieguny i rzeczywiście są to końce świata – odległe, trudno dostępne.

A z bardziej przyziemnych? Dla mnie cechy końca świata ma Kaszgar, skąd pochodzi powyższe zdjęcie. Po pierwsze bo Chiny – a to już daleko samo w sobie. Po drugie kraniec Chin. Co prawda geograficznie bliższy nam, ale jeśli chodzi o dostępność już nie. Sinciang, gdzie leży Kaszgar, to najbardziej zachodnia prowincja Kraju Ĺšrodka (ha! środek, więc jaki koniec?). Tyle tylko, że z Pekinu tam najdalej. Od naszej, zachodniej strony dostęp też nie jest łatwy. Po drodze jest Kirgistan, kraj względnie dostępny, ale – przynajmniej parę lat temu – dostanie się do Chin nie było stamtąd proste. A przynajmniej najkrótszą drogą, przez przełęcz Torugart. Trzeba było wynająć samochód, mieć odpowiednie papiery itp.

Na szczęście XXI wiek dotarł i tam, bo my załatwiliśmy wszystko przez… Internet. Firm wożących turystów trochę było i można je było znaleĹşć w Sieci. Tak więc wszystko ustaliliśmy z Polski. Musieliśmy się tylko dostać do Narynu, miasta niezbyt często odwiedzanego przez turystów. Dojechaliśmy tam autobusem, znaleĹşliśmy kwaterę i szwendaliśmy się dwa dni – niezbyt intensywnie, bo bolało mnie kolano.

Raz, gdy odpoczywaliśmy na murku, podszedł do nas miejscowy. Zaczął opowiadać, jak to był ekonomistą, miał własny interes, kupił samochód ciężarowy, po czym coś tam się zmieniło i zbankrutował. Utrzymuje go żona, która handluje na bazarze. Opowiadał o jakiejś koncesji, na którą potrzeba milion czy dwa dolarów, a da dostęp do ropy. Oczywiście nie mieliśmy przy sobie drobnych na koncesję. Na zakończenie poprosił o drobny datek na 50 g wódki. Mieliśmy, ale nie daliśmy.

Koniec świata występuje też w Argentynie, w Ushuaii, która dzierży tytuł miasta położonego najbardziej na południe. Polecam też inny Koniec świata.

Lubie!
0