Empanady

Indianka i pierożki

We wpisie Miara postępu wspominałem o empanadach, jako o jedzeniu charakterystycznym dla Argentyny. A zapomniałem o Peru! Oto dowód: Indianka z Cuzco niesie właśnie empanady. Gdyby kogoś to zdjęcie nie przekonywało, zapraszam do zapoznania się z przepisem na empanady mięsne.

Lubie!
0

Miara postępu

Jedzenie w Bangkoku

Na pierwszy rzut oka cywilizacja wiąże się z postępem, oświeceniem i ogólnie pozytywami. Ale jak się dobrze zastanowić, są i minusy. Jednym z nich jest dostępność taniego, smacznego i lokalnego jedzenia.

Tendencja jest prosta – im bogatszy, bardziej cywilizowany, tym mniej jest straganów z przekąskami i tanich barów. A jeśli już są, to prezentują międzynorodowy standard, czyli hotdogi, hamburgery, frytki czasem kebab czy pizza. Tymczasem w wielu krajach, w których cywilizacja za mocno się nie rozpanoszyła, można tanio i dobrze zjeść nieomal na ulicy.

W Rosji (choć oczywiście częściej tam, gdzie cywilizacji mniej, czyli na prowincji) i niektórych krajach byłego ZSRR można kupić czeburiaki czy pirażoki (z zewnątrz jakieś ciasto, w środku jakieś nadzienie – mięsne, jajeczne, kapuściane czy ziemniaczane). W Boliwii były tukamany, w Argentynie (choć dość cywilizowana) empanady. Do jedzenia można doliczyć też napitki: w Etiopii delektowaliśmy się sokami z mango a w Indiach lassi.

W Tajlandii typowych lokalnych przekąsek nie stwierdziliśmy, choć na potrzeby turystów smażono naleśniki z bananami, rozłupywano kokosy itp. Za to pełno było ulicznych knajpek z jedzeniem. Wybór był spory, jedzenie smaczne (choć zdarzało się za ostre) i tanie. Jeszcze jednego nie można mu odmówić – bardzo kolorowe.

Lubie!
0

Co tu zjeść

Tajska knajpkaW niektórych krajach wszystko, co do tej pory wiemy i znamy, przestaje mieć znaczenie. Choćby w Chinach, gdzie stajemy się bezradni wobec napisów. Tajlandia była ostatnim krajem w czasie długiej podróży po tamtej części Azji, a okazało się, że doświadczenie z Chin, Laosu, Kambodży i Wietnamu nie pomoże nam w zamawianiu posiłków.

Ze mną nie było problemu, mogłem jeść wszystko (o ile nie było za ostre). Ale Gosia nie je mięsa. W Tajlandii praktycznie nie spotykaliśmy anglojęzycznych menu, słowniczek nic nie dawał, a i przyglądanie się potrawom niezbyt pomagało. W desperacji próbowałem robić zdjęcia ulicznym budkom (bo miały wywieszona nazwę swojej głównej potrawy) i pytać o tłumaczenie w informacji turystycznej, ale chyba nie zostałem zrozumiany. Pozostawało branie na wyczucie i zgadywanie, czy to mięso, czy nie. Bo nierzadko nawet nie dawało się tego stwierdzić organoleptycznie.

Ostatecznie z głodu nie umarliśmy, bo jakoś zawsze dawało się coś wybrać, ale długo mieliśmy z tym problemy. A jedzenie często wyglądało tak: kawał czegoś, z czego odkrawane były jakieś kawałki, do tego ryż i sos. Przyprawy tuszowały prawdziwy smak składników. A i tak do dziś Tajlandia kojarzy się z ryżem z warzywami, jajkiem (obowiązkowo czosnkiem i sosem sojowym) smażonym na ulicy niedaleko hotelu. Pychota!

Lubie!
1

Rybki

RybkiJedną z korzyści podróżowania jest możliwość próbowania nowych potraw. Nie napisałem „dobrych”, bo to różnie bywa – niektóre są smaczne, inne takie sobie, a trafiają się obrzydliwe.Nie chcę tu się puszyć – nie jadłem małpich mózgów czy baranich oczu, choć jakieś robaczki w ramach testów się zdarzało. Nie jestem też z tych, którzy po powrocie z jakiegoś kraju przez trzy miesiące jedzą to, co na wyjeĹşdzie.

Mówiąc krótko – podchodzę do sprawy zdroworozsądkowo, i jeśli coś mi smakuje, to jem, a jeśli da się to zrobić w domu małym wysiłkiem, od czasu do czasu się tym raczę. Do mojego jadłospisu na stałe weszła jedna potrawa – ryż z warzywami. Z innych zdarzyło nam się robić momo, i pirażoki. Raz czy dwa zrobiliśmy także coś, co poznaliśmy pod nazwą lomo, ale funkcjonuje jako lomito. Teraz czas na chaczapuri po adżarsku, którym objadaliśmy się w ostatnie wakacje. Potrawa to bardzo smaczna, pożywna (wystarcza za cały obiad) i efektowna. Jedynym problemem jest konieczność zasymulowania gruzińskiego sera, ale z tego, co przeglądałem różne przepisy, wygląda na to, ze istnieje jakieś rozwiązanie tego problemu.

A może ktoś „przywiózł” jakąś potrawę z wojaży i podzieli się nią tutaj?

Aha – powyższe zdjęcie pochodzi z Malezji, z targu, który już tu opisywałem. A z rzeczy, których się nie da przywieĹşć, a bardzo chciałbym, na pierwszym miejscu muszę wymienić soki z mango z Etiopii.

Lubie!
0