W pozycji leżącej

W pozycji leżącej

Kolejne zdjęcie z Parku Buddy z Nong Khai.

Lubie!
0

Stary Kaszgar

Stary Kaszgar

Powyższe zdjęcie nie powstało na Półwyspie Arabskim ani w Afryce Północnej. Z lewej strony widać fragment minaretu, a architektura oraz asortyment sklepiku z głównego planu sugerują coś orientalnego w typie arabskim.

Tymczasem to zachodnie Chiny i jedna z najbardziej nietypowych (dla Chin) prowincji zamieszkała przez muzułmanów – przynajmniej oryginalnie, bo obecnie Chińczyków Han przybywa tam w bardzo dużym tempie.

Centralnym punktem starego miasta jest największy w Chinach meczet Id Kah. Zniszczony, jak większość zabytków w czasie rewolucji kulturalnej, został odbudowany i służy miejscowej ludności do modlitwy oraz turystom do zwiedzania. Dookoła rozciąga się stare miasto, pełne wąskich uliczek, w których przyczaił się duch miasta. Tkwi tam osaczony przez zmiany, przez przebudowę, przez Chińczyków, którzy intensywnie kolonizują Sinciang.

Myślę, że Kaszgar to jedno z miejsc, które chciałbym jeszcze odwiedzić, tylko pytanie, czy będzie po co?

Lubie!
0

Ten moment

Machu Picchu

O Machu Picchu już pisałem. Powyższe zdjęcie powstało gdy już kończyliśmy oglądać miasto Inków. Miejsce, w którym byliśmy, dawało klasyczny widok i oczywiście zrobiłem tam kilka zdjeć. Wiadomo – aparat cyfrowy daje możliwość pstrykania, więc zawsze wypróbuj się kilka wariantów danego ujęcia, by potem wybrać najlepsze.

I wtedy nagle pojawiła się lama. Nie wiem, co ona tam robiła, zapewne służyła do tego samego, do czego niedĹşwiedĹş w Zakopanem. Ale że właściciela nie było, nie musiałem się przejmować ewentualnymi roszczeniami i wykorzystałem niecnie obecność zwierzęcia.

Lama w oczywisty sposób kojarzy się z Ameryką Południową, w szczególności z Peru oraz Boliwią. Trzeba pamiętać, że ma ona kilku kuzynów. Nie mówię tu o wielbłądach, które są jej dalszymi kuzynami, ale o alpakach, wikuniach i guanako (te ostatnie udomowiono i tak powstały lamy).

Ta lama pojawiła się nagle, skubnęła trawy i dość szybko zniknęła. Nie miałem wiele czasu, by przygotować się do zrobienia zdjęcia, dlatego też nie jest ono doskonałe technicznie. Decyzja była prosta – przymknąłem przysłonę, żeby wydłużyć głębie ostrości, pomanwrowałem sobą (bo „modelką” się nie dało), by złapać lamę oraz miasto i pstryknąłem. Obiektyw był w miarę szeroki (28 mm), ale nie dość, by łatwo było objąć wszystko. Z kilku zdjęć jedynie to się nadawało, choć czas wyszedł 1/20 sekundy.

Jaki morał z tej sytuacji? Banalny, ale niech będzie – trzeba zawsze zachować zimną krew, bo nie nie wiadomo, co się przytrafi. Po drugie, warto trenować różne warianty wcześniej, by w takiej chwili nie tracić czasu na zastanawianie się. Warianty techniczne (przysłona, czas, czułość itp) by zdjęcie wyszło oraz kompozycyjne, żeby było przyjemne dla oka.

Lubie!
0

Ekspresowe usługi wulkanizacyjne

PilcopataZachwalałem tu parę razy zbaczanie z utartych ścieżek. Podczas pobytu w Ameryce Południowej klika razy zrobiliśmy takie grubsze zejście ze standardowych szlaków. Jednym z nich była próba przepłynięcia (nie wpław – łodziami) przez Amazonię. Akurat wyszło nam, że z Peru, z Pilcopaty można dostać się na raty do Brazylii. Co prawda przewodnik przestrzegał, że transport jest nieregularny, ale postanowiliśmy spróbować.

Emocji było co niemiara, ale o tym opowiem przy innej okazji. Gdy wróciliśmy do Pilcopaty (jak łatwo się domyślić, nie przedostaliśmy się tam, gdzie chcieliśmy), mieliśmy jeden wieczór, bo rano odjeżdżał autobus do Cusco. Chodziliśmy więc o małym, nieomal zagubionym w dżungli miasteczku i obserwowaliśmy.

Na przykład papugi, które tłumnie przelatywały z lewa na prawo czy też z prawa na lewo – już nie pamiętam kierunku. Potwierdziło się powiedzenie, że papugi latają parami, bo zawsze na niebie były podwójne punkciki.

A ekspresowe usługi wulkanizacyjne? Brzmi o tyle ciekawie, że w takich miasteczkach wszystko jest senne i powolne. Pilcopata miała przynajmniej połączenie drogowe ze światem, więc nie była aż tak odległym miejscem, ale gdy spojrzy się na Polskę A.D. 2013, tamten spokój i brak pośpiechu wydają się czymś z innej planety.

Lubie!
0

Budda i cała reszta

Park BuddySala Keoku (Park Buddy), o którym już pisałem, to zbiór betonowych rzeĹşb o charakterze religijnym, inspirowanych buddyzmem i hinduizmem. Nie jestem znawcą, ale buddyzm sam z siebie nie dostarcza rzeĹşbiarzom zbyt wielu inspiracji. Postać Buddy jest w zasadzie jedna, czasem zdarzy się leżący, czasem wesoły mnich udający Buddę.

Pod tym względem zdecydowanie lepszy jest hinduizm. Jak czytam w Wikipedii, hinduizm nie istnieje jako jednorodna religia. Jest to zbiór różnych wierzeń, które spaja kilka zasad. Nie chcę wnikać w szczegóły, ale lista postaci z mitologii hiduistycznych jest pokaĹşna. Na dodatek prawie każda ma różne wcielenia – tak czy inaczej, jest co przedstawiać.
I to widać w Sala Keoku.

Lubie!
0

Ściana lodu

Ĺšciana lodu

„Patagonia” to jedna z tych nazw, które kojarzyły mi się magicznie. Kojarzyły i kojarzą. Ameryka Południowa w ogóle ma sporo magii. Pełno tam przestrzeni, gdzie nie uświadczysz człowieka, a Patagonia w tym przoduje. Oczywiście piękne górskie krajobrazy Andów to jedno, a równiny patagońskich pastwisk pastwisk to zupełnie inna sprawa.

Tyle tylko, że Patagonia to nie tylko wypas bydła czy owiec. To olbrzymia i różnorodna kraina. To w niej znajduje się park narodowy Los Glaciares. Jego najjaśniejszymi punktami są Fitz Roy (strzeliste granitowe turnie), Cerro Torre (jak wyżej) oraz lodowiec Perito Moreno (nadmienię tylko, że park Torres del Paine znajduje się niedaleko).

Wspomniane góry są dostępne dla wybranych, a lodowiec może odwiedzić każdy. Spływa on (tak, lód powoli, ale płynie czy może pełznie) z gór do jeziora, przez które przepływa rzeka. Gdy zablokuje przepływ wody, ta zbiera się z jednej jego strony, po czym przełamuje lodowy mur. Jest to podobno fascynujące widowisko. My nie mieliśmy szczęścia go oglądać, ale już „zwyczajne” odrywanie się potężnych brył lodu z czoła lodowca dostarcza wrażeń. Gdy kawał zamrożonej wody wielkości kamienicy wali się do wody, czuć to w każdym miejscu ciała.

Lubie!
0

Skrzydlata krowa

Ptaki na boliwijskiej pampieO wycieczce na boliwijską pampę już pisałem. Zwierząt jest ta sporo można się ich naoglądać. Z robieniem im zdjęć jest różnie, bo to wycieczka o charakterze ogólnym, a nie fotograficznym. A do oglądania nie jest wymagane specjalne światło.

Pamięć podpowiada, a EXIF potwierdza, że to zdjęcie powstało w niezbyt sprzyjających robieniu zdjęć warunkach. Czas 1/500 przy prawie do końca wysuniętym obiektywie był uzasadniony, a żeby go uzyskać czułość musiałem podnieść do 1250. Współczesne lustrzanki radzą sobie z tym już całkiem nieĹşle, ale Nikon D70 tak sobie. Mimo to po odpowiedniej obróbce zdjęcie pod względem technicznym prezentuje się zadowalająco.

A dlaczego skrzydlata krowa? Ptaki ze zdjęcia mleka nie dają, ale z popularnymi mućkami łączy je jedno. Pokarm trawią w specjalnym wolu przy pomocy zamieszkujących tam bakterii. Inną ciekawą cechą są pazury na skrzydłach. O tych i innych ciekawostkach można przeczytać w Wikipedii.

Lubie!
0

Pośpiech wskazany

Phnom PenhTrzecie zdjęcie z serii. Teraz, kiedy przeglądam to, co wybrałem, widzę, że w niektórych miejscach zrobiłem więcej zdjęć, które mi się podobały. I teraz mam problem, bo ile można pisać o tym samym?

Żeby nie było, nie cała stolica Kambodży wygląda jak na tej fotografii. Oczywiście pamiętam miejsca bardziej nowoczesne i w lepszym stanie. Ale gdy w Google’u wpisałem Phnom Pehn (nie Phnom Penh, jak kilka razy napisałem na tym blogu), dostałem listę zdjęć przedstawiających głównie świątynie i różne zabytki.

W sumie słusznie – jak na razie pojechanie do tak odległego kraju daje gwarancję nowych doznań – wizualnych, zapachowych, smakowych i dźwiękowych. Jednemu koledze np. Indie kojarzyły się ze smrodem (nigdy tam nie był). Ja odpowiadałem, że jak się chce mieć ładne zapachy, to wystarczy nie wyjeżdżać. Do Indii jedzie się m. in. po to, żeby nawąchać się tamtejszych także niezbyt przyjemnych zapachów. Do tego zobaczyć inne pomysły na wszelkie aspekty życia – począwszy od jedzenia, przez ubiór, a skończywszy na środkach transportu.

Niestety, ta różnorodność powoli zanika. Na bazarach na całym świecie można kupić ten sam chiński szmelc (choć na szczęście nie tylko), te same globalne marki. Trzeba się spieszyć.

Lubie!
1

Chińska Matka Boska

Kek Lok SiŚwiątynia Kek Lok Si jest bardzo fotogeniczna. Nie chwaląc się, zrobiłem jej (lub w niej) kilka ciekawych zdjęć. Nie pamiętam już, jak do niej trafiliśmy – przypadkiem, czy przy okazji. Pamiętam tylko tyle, że w środku było dość pusto (jeśli nie całkiem). Nie, ktoś musiał być, bo odnaleźliśmy na jakiejś planszy, że Jędrek (miał wtedy 9 miesięcy) urodził się w roku szczura i kupiliśmy mu malutką figurkę szczurka.

Pisząc, że było pusto, mam na myśli ludzi – ich tam prawie nie było. Znaleźliśmy za to sporo różnych figur. Patrzę na ich zdjęcia i nie wiem – buddystyczna czy nie? Szukam więc w sieci i jednak buddystyczna, ale jest to jakiś chińska wersja. Najbardziej rzuca się w oczy olbrzymia postać (32 metry) Guanyin – chińsko-buddyjskiej Matki Boskiej. Wtedy była otoczona rusztowaniem, bo budowano okalający ją pawilon.

Lubie!
1