Ruchoma praca

Jedną z atrakcji, którą odwiedzają turyści podczas wycieczek do delty Mekongu, jest targ na wodzie. Podobne odbywają się też w Tajlandii, ale podobno tamte to podpucha dla turystów, a ten jest autentyczny. Tak czy inaczej – rzeczywiście były łodzie z towarem i handel odbywał się na rzece.

Na rzecze nie ma budek z bigosem czy pierogami, ale oczywiście handlujący mogą się posilić. Gastronomię zapewniała zdaje się m.in. ta pani. We Wietnamie zwyczaje kulinarne są inne niż u nas – najlepiej schodzą zupy serwowane nie w talerzach, ale w widocznych na zdjęciu miseczkach. Gar wygląda swojsko, mógłby być w nim żurek albo bigos.

 

Lubie!
0

Za kulisami

Na tajlandzką wyspę Ko Tao jedzie się w zasadzie w jednym celu: żeby zrobić licencję na nurkowanie (PADI). Ja byłem wyjątkiem, bo towarzyszyłem osobie, która robiła kurs, więc zamiast słuchać wykładów i szkolić się praktycznie włóczyłem się po wyspie.

Rajskość Ko Tao to w dużym stopniu ułuda. Gdy się spogląda z zewnątrz, widzi się plaże i ośrodki. Wewnątrz wyspy jest samo życie – kiepskie drogi, śmieci, szpetne budynki. Z drugiej strony można powiedzieć, że to nieodłączny składnik turystycznej rajskości: wyglancowany front, zapuszczone zaplecze.

Lubie!
0

Spostrzeżony

Vieng Xay (albo Vieng Xai) pojawiło się w kontekście koszul. Jak widać, były noszone nie tylko przez chłopców, ale także przez dziewczynki. Wydaje mi się, że tylko przez te ciut starsze, te które chodziły do szkoły. W wydaniu widocznym na zdjęciu koszula była mundurkiem szkolny. Panienka ze zwitkiem pieniędzy celująca palcem we mnie zapewne na szkołę była jeszcze za młoda.

Lubie!
0

Gruby dziób


Gdyby taki tukan wielki miał uczucia, bo by mu było głupio. Ze swoim olbrzymim dziobem wygląda jak karykatura ptaka. Na dodatek na zdjęciach wydaje się tandetą z plastiku.

Z bliska – wrażenie jest zupełnie inne. To dość sympatyczny i ciekawski jegomość. Przyszedł, pomacał dziobem plecak oraz przymocowany doń statyw, dał się pogłaskać i grzecznie pozował. Agresja – zero.

Lubie!
0

Była Rosja

To zdjęcie to w pewnym sensie już prehistoria. Rok był 2004. Wizy do Rosji wprowadzono rok wcześniej i pieczątki AB już nie działały. Tyle tylko, że dostać wizę to nie było wielka sztuka.

Jechaliśmy do Kirgistanu trasą „studencką”, czyli pociąg do Terespolu, potem też pociągiem, ale „lokalnym” do Brześcia. Dalej kupiliśmy kolejne bilety do Moskwy, obowiązkowo płackartne, czyli w wagonach bez przedziałów. Kolejny był samolot do Biszkeku. Wylądowaliśmy jakoś bardzo nad ranem, więc przespaliśmy się w krzakach obok lotniska, by doczekać busów kursujących do miasta (taksówki były droższe).

Jeszcze na Leninie się rozstaliśmy, podzieliwszy na trzy grupy, ale wiem od chłopaków, że jednemu z nich skradziono paszport. Miał go na szyi, wychylił się z okna na peronie, a ktoś mu go zerwał. I co? Wrócił do Polski na legitymację studencką. Powiedzonko „Kurica nie ptica, Polsza nie zagranica” zadziałało i pogranicznicy machnęli ręką, puścili.

Zdjęcie powstało na Dworcu Białoruskim, druga kadencja Putina trwała od kilku miesięcy.

Lubie!
0

Trzecia setka

Na zaprzyjaźnionym blogu opublikowano niedawno wpis numer 1001. Ja jestem trochę gorszy, ale myślę, że też mogę się pochwalić zacnym numerem, mianowicie ten wpis jest trzechsetny. Początkowo publikowałem nawet dwa razy na tydzień, potem jakoś przybyło różnych obowiązków, brakło więc czasu na dodawanie postów więcej niż raz na tydzień. I myślę, że tak już pozostanie.

Powyższe zdjęcie pochodzi z drogi z La Paz do Rouranabaque – krętej, pełnej emocji i wspaniałych widoków.

Lubie!
1

Zamiast żółwi

Tajlandia słynie m.in. z morza i plaż. I w naszej podróży nie mogło ich zabraknąć. Byliśmy na Ko Lipe, Ko Tao i jednej czy dwóch pomniejszych plażach. Odwiedziliśmy też Ko Tarutao. Atrakcją miały być rozmnażające się żółwie, ale szybko okazało się, że to nie ta pora roku. Nie było rozczarowania, bo doczytaliśmy ten drobiazg przed dotarciem na miejsce.

Wyspa jest częścią parku narodowego, ale można tam mieszkać – w domkach lub w namiocie. Żółwi nie widzieliśmy, za to często odwiedzały nas kraby. Oto jeden z nich.

Lubie!
0