Melonik

Co łączy Przekrój z Boliwią? Między innymi nakrycie głowy. Przez lata w Przekroju pojawiał się komiks z profesorem Filutkiem, który nosił na głowie melonik. Owo nakrycie głowy jest popularne w Boliwii, noszą je głównie indiańskie kobiety.

Melonik powstał w roku 1849 w Londynie, a na drugą stronę Atlantyku zawieźli go robotnicy budujący kolej. W XIX wieku był popularny w wielu miejsca, podobno namiętnie nosili go agenci Ochrany. Trochę to dziwne, bo w ten sposób stawali się jakby mniej tajni, ale z drugiej strony kto by teraz proponował ubierać żołnierza w czerwony mundur, do którego łatwo się celuje, a przecież w XVIII wieku nie było to nic dziwnego.

Lubie!
0

Z górki, pod górkę

Chilijskie Valparaiso leży nad morzem. W sumie to nic dziwnego, jeśli mówimy o mieście w kraju, w którym linia brzegowa (prawie w linii prostej) liczy 4500 kilometrów, a punkt najbardziej oddalony od morza znajduje się od niego 330 km. Mimo to Chile jest różnorodne – ma wybrzeże, wysokie góry, pustynie i tereny subpolarne.

Valparaiso to ważny port. Bliskość morza czuć tam bezapelacyjnie. Można je znakomicie obserwować, wystarczy wspiąć się do jakiegoś wyżej położonego fragmentu miasta. Takich nie brakuje, bo miasto jest położone na wielu wzgórzach. Chodzenie tam to prawdziwe wyzwanie, choć oczywiście są ułatwienia: miejskie autobusy i specjalne windo-kolejki.

W cukierniach widocznych na zdjęciach zaopatrywaliśmy się w pieczywo cukiernicze.

Lubie!
0

Hostel na kółkach

To zdjęcie zrobiłem z okna naszego pokoju w hostelu, którego nazwę widać po lewej. Standard był niski, typowy dla tanich hoteli – podłoga, okno, łóżko i stolik. Z tego co pamiętam, łazienka była na korytarzu. Ale takie miejsca były i są potrzebne. Wheelers Guest House nadal istnieje i nawet ma stronę na Facebooku.

Lubie!
0

Łącznik

Kunming, Chiny

W 2005 roku przez Chiny przemknęliśmy. Nie liczę trzech tygodni spędzonych w górach, bo góry są wszędzie podobne – równie dobrze mogły to być Indie, Chile czy Szwajcaria.

Kraj Środka jest bardzo zróżnicowany. Sinciang, gdzie chodziliśmy po górach, nie ma nic wspólnego z tzw. typowymi Chinami. Kunming, skąd pochodzi powyższe zdjęcie, już tak. W naszej relacji przytaczam fragment nie tak starego przewodnika:

„Przecznica Ren Ming Zhongl jest równie niezwykła. Aż roi się tu od sprzedawców trociczek, pedicurzystow, usuwających odciski, żebraków, ślepych wróżbitów z bambusowymi patyczkami do zapalania świec oraz sprzedawców fajerwerków i kwiatów”.

Kilka lat później mieliśmy zachodnią metropolię – wieżowce, wielkie domy handlowe, kilometry betonu. Tę bramę podejrzewam, że zbudowano jako atrakcję turystyczną. Rzeczywiście – jest ładna i może być symbolicznym łącznikiem z tym, co odeszło.

Lubie!
0

Z przodu sklepu

Kolejne zdjęcie z wycieczki rowerowej i królewskich grobowców niedaleko Hue. Gdyby ktoś miał ochotę na wirtualną wycieczkę po tej atrakcji, polecam tę stronę.

Lubie!
0

Targ warzywny

Luang Prabang i jedna z ulic, przy której odbywał się handel warzywami. My raczej tam niczego nie kupowaliśmy, bo choć sprzęt biwakowy (w tym menażka i kuchenka) mieliśmy, to posiłków sami nie robiliśmy. Oferta gotowego jedzenia na ulicy była tak bogata i korzystna (jakość za cenę), że nie było warto.

Lubie!
0

Nadal płynie

Tak się złożyło, że dwa prawie identyczne zdjęcia pojawiły się po kolei. Poprzednie jest wycinkiem poprzedniego, co łatwo poznać po tej samej gałęzi wystającej z wody. Nic dziwnego, że fotografowałem te same motywy wielokrotnie, skoro w tym samym miejscu spędziliśmy kilka dni, bezskutecznie czekając na łódź, która w końcu nigdy nie przypłynęła.

Wydawać by się mogło, że ten fragment naszej podróży okazał się porażką, ale nie, wręcz przeciwnie. Byliśmy w miejscu, do którego mało kto zagląda, mieliśmy okazję przyjrzeć się życiu miejscowych – powierzchownie, ale zawsze. Trudno jednak o coś innego, skoro nie znaliśmy języka. Pogryzły nas meszki, ale pochodziliśmy po lesie tropikalnym, przepłynęliśmy przez niego – bilans zdecydowanie pozytywny.

Lubie!
0

Kościół z placu broni

Katedra w Cuzco (przy Plaza de Armas) robi wrażenie, tak samo jak jej otoczenie. Ma ponad 550 lat, a jej fundamenty jeszcze więcej. Zanim przybyli Hiszpanie, w tym samym miejscu stała świątynia i pałac władcy kraju Inków. Zaprowadzając swoje porządki (i religię), kolonizatorzy zburzyli miejsce pogańskiego kultu i zagonili miejscowych do budowy czegoś, co służyłoby umacnianiu wiary zdobywców. Wykorzystali nie tylko fundamenty, ale także materiał, z którego była zrobiona poprzednia świątynia.

Historia historią, ale efekt jest olśniewający.

Lubie!
0

Siedmiu wspaniałych

Ostatnio, pewnie na fali świątecznych powtórek, pokazywano tytułowy film. Przypadkiem na niego trafiłem. Akcja westernów działa się głównie na terenach Stanów Zjednoczonych, ale sporo też zahaczało o Meksyk (jak właśnie „Siedmiu wspaniałych”). To zdjęcie zostało zrobione dość daleko od Meksyku, ale przecież i tam sięgały losy bohaterów westernów. Słynni Butch Cassidy i Sundance Kid zginęli w San Vicente w południowej Boliwii, czyli dość blisko miejsca, gdzie powstała ta fotografia.

Lubie!
0

Sobór

Dziś budowla bardzo znana, choć w wycinku, więc można powiedzieć, że nie w typowym ujęciu. Nie była to pierwsza moja wizyta w Moskwie, ale pierwszy raz miałem ze sobą aparat cyfrowy, stąd zdjęcie.

Powstało ono podczas podróży z Polski do Biszkeku. Pociągiem dostaliśmy się do Moskwy (na słynna pieczątkę AB – takie były czasy), dalej samolotem polecieliśmy do stolicy Kirgistanu. Pamiętam, że chciałem wtedy odwiedzić Włodzimierza Ilicza, ale nie udało się. Ktoś musiał pilnować plecaków, więc byłem w drugiej turze zwiedzających z naszej skromnej grupy. Niestety, wyjście z mauzoleum było daleko od wejścia i pierwsza tura nie zdążyła dotrzeć do drugiej na czas i choć odstałem swoje w długiej kolejce, zamknęli mi wejście przed nosem. Udało się prawie rok później.

Lubie!
0